Zgodnie z Kodeksem wyborczym, w ustawowo określonym czasie, można było zwrócić się do Komisarza Wyborczego w Lesznie o wgląd do sprawozdań finansowych lokalnych komitetów wyborczych. Ogólnikowe informacje o wpływach, jakie komitety były zobowiązane umieszczać na stronach internetowych, nie dają prawdziwego obrazu, kto kogo i za ile finansował w kampanii wyborczej. Dopiero wgląd do sprawozdań szczegółowych uwidacznia, kto ile i komu dał.
W naszym kraju kupowanie zaszczytów i zanęcanie w kampanii wyborczej, aby złowić później przychylnych urzędników, ma starodawną tradycję. Z drugiej zaś strony, wdzięczność za popieranie na sejmikach niejedno miało imię i skutki.
Porozumienie Samorządowe od swego powstania nie przyjmowało wpłat od osób nie startujących w wyborach. Każdy z kandydatów opłacał swoją kampanię i ewentualnie dokładał się proporcjonalnie do kampanii wspólnej. Nigdy Porozumienie Samorządowe nie zabiegało o finansowanie od osób postronnych, bo choć to jest legalne, to jednak w małych środowiskach wywołuje dwuznaczne skojarzenia. Dzięki własnemu finansowaniu wszystkich wcześniejszych kampanii, po wygranych wyborach nie musieliśmy za garść srebrników rewanżować się zmianą organizacji ruchu w mieście tak, aby powstały nowe parkingi w określonym miejscu. Albo za parę garnców dukatów danych na kampanię w rewanżu nie musieliśmy nikomu dorabiać "kombatanckiej przeszłości" i ogłaszać jej w specjalnej laudacji podczas jakiejś gali. I tak dalej ...
Czy w Rawiczu nowa władza korzysta ze sprawdzonych w Polsce starożytnych wzorców?
Zaglądam właśnie do szczegółowego sprawozdania generalnego konkurenta w wyborach samorządowych. Niektóre nazwiska z listy wpłacających na jego kampanię wyborczą jakoś tak nieodparcie kojarzą się z działaniami, jakie samorząd podjął w pierwszych miesiącach urzędowania nowej władzy. Nazwiska donatorów u jednych obserwatorów wywodują zdziwienie, a dla innych są tylko potwierdzeniem powiązań i dowodem na charakterystyczny dla owego środowiska sposób wpływania w celu osiągnięcia odpowiedniego rozstrzygnięcia.
Na razie budzi to tylko niesmak. A co dalej z tego wyniknie? Jak mawiali starożytni: expecta - videre, bo używając sformułowania z "Popiołu i diamentu" J. Andrzejewskiego, "gówno zawsze na wierzch wypłynie".