W poniedziałek 22 stycznia 1945 r., a więc dziesiątego dnia wielkiej ofensywy znad Wisły, we wczesnych godzinach popołudniowych w Rawiczu niespodziewanie pojawiły się radzieckie czołgi, przybyłe od strony Milicza, przez Szkaradowo, Dubin, Chojno, Słupię Kapitulną i Szymanowo[1]. Rawicz leżał na kierunku natarcia radzieckiej 22. Brygady Pancernej i 93. Brygady Pancernej z 4. Armii Pancernej 1. Frontu Ukraińskiego. Operacją, w wyniku której miasto zostało uwolnione z rąk niemieckich, dowodził gen. Łagunow. Miasto wzięte zostało od północy i południa w kleszcze, zaś główne siły radzieckie uderzyły z kierunku wschodniego. Pozostali w mieście Niemcy w wielkim popłochu opuszczali Rawicz.
Przez 76 lat, od czasu, gdy Armia Czerwona wkroczyła do Rawicza i wyzwoliła miasto spod okupacji niemieckiej, dzień 22 stycznia był różnie obchodzony. W okresie PRL było to w Rawiczu tak samo ważne święto, jak np. dzień 22 lipca albo 1 maja. Po przełomie na początku lat 90-tych, data 22 stycznia w kalendarzu oficjalnych imprez gminnych była zwykłym dniem, wspominana jedynie w lokalnych mediach lub opracowaniach historycznych.
Po trzydziestu z górą latach wolnej Polski, możemy z odpowiednim dystansem odnosić się do wydarzeń, jakie miały miejsce na przełomie 1944 i 1945 r. w naszym mieście. Bezspornym jest fakt, że w wyniku wkroczenia wojsk Armii Czerwonej Rawicz został wyzwolony spod okupacji niemieckiej. Zapewne także faktem jest, że tereny Wielkopolski przez Rosjan były traktowane jako pole walki z Niemcami, ale jednak inaczej, niż np. obszary na południe od Rawicza, które do 1939 r. były terenami III Rzeszy. Nie wydaje mi się zatem uprawniony slogan, że w Rawiczu 22 stycznia 1945 r. jeden okupant został zastąpiony przez innego. Zapewne bardziej właściwe jest stwierdzenie, że wyzwolenie spod okupacji niemieckiej nie przyniosło Rawiczowi pełnej wolności.
Aby nie wdawać się w oceny tamtych wydarzeń, podam wielokrotnie już weryfikowane opisy faktów zaczerpnięte z opracowań historyków.
Od połowy lipca 1944 r. sytuacja na froncie wschodnim wskazywała, że wyzwolenie Wielkopolski spod okupacji niemieckiej jest bliskie. Do obrony miasta Niemcy powołali już pod koniec 1944 r. oddziały tzw. Volkssturmu, do których zmobilizowano najczęściej ludzi starszych, źle uzbrojonych i słabo wyszkolonych. Volkssturm-batalion Rawitsch, który podlegał radcy szkolnemu Kurtowi Zetsche, (stąd jednostkę tę nazywano Volkssturm-batalion Zetsche), ulokował się w strzelnicy. Tam też znajdowali się członkowie administracji miasta i powiatu. Jak relacjonuje Fritz Franke, członek rawickiego Volkssturmu, wśród zgromadzonych w strzelnicy notabli niemieckich panowała „atmosfera końca świata”.
W Rawiczu już w listopadzie 1944 r. wyznaczono 16 obiektów, które w obliczu zbliżającego się frontu miały być szczególnie chronione: ratusz, szpital, urząd pocztowy, więzienie, koszary, starostwo, dworzec kolejowy, miejskie zakłady gazownicze, wodociągowe i elektryczne, mleczarnia, fabryka Linza, warsztat samochodowy Schramma, fabryka szczotek, młyn, roszarnia. Dla tych zakładów opracowany został system alarmowy. W gotowości mieli pozostać nie tylko niemieccy urzędnicy, ale także np. lekarze i weterynarze.
W ramach ogólnych przygotowań do ewakuacji więzień w Kraju Warty, w sierpniu i październiku 1944 r. wydany został rozkaz o przemieszczeniu osadzonych w nich osób i wywiezieniu wszystkich przedmiotów wartościowych ze wschodniej części okręgu do więzień w części zachodniej. W efekcie tego polecenia ostatecznie ewakuowano do Rawicza 50 więźniów z więzienia w Sieradzu, a także z Leszna, Wielunia i Osiecznej. Tu dotarły także załadowane do 3 wagonów maszyny, odzież, akta personalne więźniów, a także akta zarządu więzienia sieradzkiego.
Po wielomiesięcznym zastoju na froncie wschodnim, 12 stycznia znad Wisły ruszyła długo oczekiwana ofensywa Armii Czerwonej, rozpoczynając operację nazwaną później przez historyków wojskowości operacją wiślańsko-odrzańską. Dowodzony przez marszałka Iwana Koniewa 1. Front Ukraiński uderzył z przyczółka sandomierskiego i przystąpił do działań zaczepnych w kierunku Częstochowy i Wrocławia. Atakujący przełamali rubieże obronne Grupy Armii „A” pod dowództwem gen. J. Harpe’go, zlikwidowali broniące się zgrupowania niemieckie i rozbili obwody operacyjne Grupy Armii „A”, m.in. na kierunku poznańskim. Wraz z działającymi na swym prawym skrzydle 1. Frontem Białoruskim wojska 1. Frontu Ukraińskiego przystąpiły do pościgu za nieprzyjacielem na całym liczącym 500 km froncie.
Rozpoczęcie ofensywy wojsk radzieckich na froncie wschodnim wywołało panikę wśród Niemców rawickich. Potęgował ją widok kolumn uciekinierów z terenów wschodnich i przejeżdżające przez dworzec coraz liczniejsze pociągi z uchodźcami.
Ewakuacja ludności niemieckiej z zagrożonych rejonów miała zostać przeprowadzona zgodnie z zaleceniem namiestnika Kraju Warty, pełniącego funkcje komisarza obrony, pod kierunkiem powiatowego i miejskiego przywódcy NSDAP.
W dniu 19 stycznia 1945 r. rozpoczęto ewakuację więzienia, pod nadzorem specjalnie sprowadzonego w tym celu inspektora Stengerta z więzienia karnego w Plötzensee. Tego dnia około godz. 14.00 wszyscy więźniowie w trzech grupach, liczących po około 300 więźniów każda, eskortowani przez blisko 100 strażników wyruszyli pieszo w kierunku Góry i Głogowa. Do miejsca postoju w Głogowie w dniu 24 stycznia 1945 r. dotarło 800 więźniów. Tego samego dnia do więzienia w Waldheim koło Drezna wyprawiono 19 więźniów i 13 dozorców. Pozostałych przy życiu więźniów doprowadzono ostatecznie pieszo do więzienia w Waldheim. W kilka dni później, 29 stycznia 1945 r. transport więźniów został skierowany do więzienia w Griebo.
Tymczasem w Rawiczu urzędnicy niemieccy palili akta, niektóre dokumenty wywożono, część z braku czasu pozostawiono na miejscu. Panowała wyraźnie atmosfera niepewności wynikająca z nieprzygotowania do sytuacji. Niektórzy Niemcy konieczność opuszczenia miasta traktowali jedynie jako sytuację przejściową i zapewniali, że za kilka dni powrócą do Rawicza.
W dniach 19 i 20 stycznia 1945 r. na dworcu rawickim zatrzymały się kolejne pociągi z rannymi żołnierzami, których wyładowano i umieszczono w szpitalu, a następnie po kilku godzinach szybko ewakuowano do Rzeszy. Tej samej nocy specjalnym autobusem przywieziono do urzędu pocztowego w Rawiczu rodziny niemieckich pocztowców z Ostrzeszowa, którzy następnego dnia uciekli dalej na zachód.
W strzelnicy zgromadzona została także część niemieckiej ludności cywilnej, która nie wyjechała pociągami ewakuacyjnymi. Stąd na bieżąco odprawiano ją wozami konnymi w kierunku zachodnim. Woźnicami najczęściej byli Polacy, którzy przy najbliższej nadarzającej się okazji uciekali z transportu.
Rozkaz o ewakuacji wydany został ostatecznie 20 stycznia 1945 r. Tego też dnia część mieszkańców Rawicza ewakuowała się jednym z ostatnich pociągów w kierunku zachodnim. Pozostali wszelkimi możliwymi środkami wyjeżdżali z miasta. Chaos ucieczki potęgowały niezliczone ilości bagażu wywożonego przez Niemców. Na miejsce docelowe ewakuowanych z miasta Niemców wyznaczono początkowo Legnicę, skąd następnie zostali oni skierowani do obozu przejściowego w Delitzsch koło Lipska i rozlokowani w tej miejscowości bądź w innych ośrodkach tego powiatu. W Delitzsch do czasu kapitulacji Niemiec urzędował starosta rawicki. Do miejsca postoju dotarli m.in. Kurt Liebert, pełniący przez jakiś czas funkcję tzw. powiatowego męża zaufania, ślusarz Jaschik, właściciel drukarni Masur, rzeźnik Petzold i inni.
Następnego dnia, 21 stycznia, zaobserwowano w mieście powrót niektórych Polaków z Poznania, dokąd wcześniej skierowani zostali do pracy przymusowej. Tymczasem przez miasto wciąż jednak przejeżdżały samochody i zaprzęgi z uchodzącymi żołnierzami i cywilami. W chwili ataku radzieckich czołgów na stacji Rawicz–Wschód zatrzymał się niemiecki transport wojskowy, a od strony Sarnowy przybyła kolumna pojazdów. Osaczeni z trzech stron, skierowali się w stronę Masłowa, korzystając z tego jedynego dla nich otwartego jeszcze kierunku. Wspomnienia świadków tych wydarzeń różnią się szczegółami. Zgodność panuje co do tego, że walki były krótkie. Wygasły mniej więcej po dwóch godzinach, około godz. 16.00. Do starć doszło w pobliżu stacji kolejowej Rawicz–Wschód, a także w okolicach Rynku, gdzie broniła się młodzież niemiecka z Hitlerjugend. Jej opór został także szybko zlikwidowany. Odgłosy strzałów i huk dział spowodowały panikę wśród pozostałych Niemców, którzy uciekając w kierunku zachodnim, rozpierzchli się we wszystkie boczne ulice. Jak relacjonują świadkowie tych wydarzeń, w czasie walk zlikwidowany został oddział własowców, który bronił się w budynku obecnej Szkoły Podstawowej nr 1. Uciekający z miasta Franz Lindner, kierownik miejscowego Urzędu Pracy, schwytany w tartaku zginął w lasku koło torów kolejowych. Według innych informacji wraz z nim zabity miał zostać Hans Kneifel, zastępca starosty. Ujęty został także policjant Hanisch – musiał biec obok radzieckiego czołgu w kierunku Sierakowa[2] .
W trakcie krótkich walk, jakie stoczono o Rawicz 22 stycznia 1945 r., miasto szczęśliwie niezbyt ucierpiało. Trudno ustalić dokładną liczbę zniszczonych budynków. Walerian Sobisiak podaje, że zostało zniszczonych jedynie 10 obiektów. Historiograf ten wymienia budynki mleczarni przy ulicy Przyjemskiego, zabudowania fabryki wyrobów papierowych Mazura przy Wałach Poniatowskiego, warsztaty napraw rolniczych przy Wałach Jana III, trzy domy mieszkalne przy ulicy 17 Stycznia (z fryzjernią Dobrzańskiego i sklepem artykułów żelaznych), dom ze sklepem artykułów papierniczych Mrówczyńskiego przy Rynku[3]. Z kolei w dokumencie z 1945 r. (dokładnej daty brak) tymczasowy burmistrz Adam Stefaniak odnotował ogólnikową informację – w odpowiedzi na ankietę rozesłaną do burmistrzów miast przez władze zwierzchnie – że w Rawiczu w wyniku ostrzału artyleryjskiego zostały znacznie uszkodzone cztery domy, wypaliło się dziesięć domów mieszkalnych lub zakładów pracy, spłonął także pochodzący z pierwszej połowy XVIII w. kościół poklasztorny oo. Reformatów (przed wojną kościół garnizonowy, wykorzystywany później na magazyny mundurowe). Według jednej wersji kościół został podpalony przez Niemców, lecz według innych relacji – ogień bezmyślnie podłożyli ok. 26 stycznia żołnierze radzieccy, lecz o tym już w cytowanym dokumencie nie było mowy. Burmistrz wyjaśniał, że Niemcy nie przygotowywali się do oporu, dzięki czemu dewastacja terenu jest nieznaczna[4].
Władzę w mieście sprawowało początkowo dowództwo kolumny pancernej, która wyzwoliła Rawicz, a następnie – radziecka Komenda Wojenna, na której czele stał major Jesionow, oficer pochodzący z Uzbekistanu (zastępcą komendanta został major Nikulin)[5]. Komenda Wojenna mieściła się w Rynku, w budynku pod numerem 18, zajmowanym przedtem przez niemiecki bank. Stacjonujący w Rawiczu żołnierze radzieccy zachowywali się niekiedy jak zdobywcy na terenie nieprzyjaciela. Przez pierwszą noc i następny dzień trwało plądrowanie sklepów. Jednak według jednej z relacji pamiętnikarskich niektóre rabunki były także dziełem Polaków. Dochodziło przy tym do zaprószenia ognia i pożarów, jak w przypadku wspomnianego kościoła poklasztornego. Jeszcze we wrześniu 1945 r. sekretarz Komitetu Powiatowego PPR w Rawiczu skarżył się Komitetowi Wojewódzkiemu w Poznaniu, że na terenie powiatu działa oficer radziecki, który z podległymi sobie żołnierzami zabiera z majątków konie, krowy, woły, a nawet świnie[6]. Bezpośrednio po zajęciu miasta przez czerwonoarmistów rozpoczęto poszukiwania ukrywających się Niemców. Wielu z nich zostało po odnalezieniu rozstrzelanych. Jeńców umieszczano m. in. w kościele ewangelickim, obecnie kościele pod wezwaniem św. Andrzeja Boboli. Żołnierze radzieccy dopuszczali się także gwałtów na kobietach, zwłaszcza na Niemkach. Niektóre z nich sprawcy mordowali. Zdarzały się też przypadki samobójstw ofiar. Po kilku dniach ukrócono samowolę, co wiązało się z przybyciem do miasta radzieckiego komendanta wojennego, komendanta NKWD i szefa Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Rawiczanie zauważyli, że do ich miasta żołnierze radzieccy zwozili pochodzące z terenu byłej Rzeszy Niemieckiej urządzenia, maszyny, meble itp. Dobra te gromadzone były w różnych zadaszonych miejscach, a następnie wywożone w kierunku wschodnim[7].
Dla ludności polskiej bardzo uciążliwe było także utworzenie w mieście szpitali polowych dla tysięcy rannych czerwonoarmistów, których wkrótce zaczęto zwozić nawet ze stosunkowo odległych rejonów walk. Na terenie późniejszego województwa leszczyńskiego istniało wówczas łącznie ok. 60 takich szpitali, a największym spośród tych ośrodków był niewątpliwie Rawicz. Według różnych szacunków, przez szpitale polowe w liczącym wówczas niespełna 10 tys. mieszkańców mieście przeszło w sumie 12–15 tys. czerwonoarmistów[8]. Major Jesionow zażądał od polskich władz, by do pomocy przy ratowaniu rannych zgłaszało się codziennie 300–400 kobiet. Na potrzeby szpitali władze radzieckie zajęły ok. 20 dużych i średnich budynków. Największy szpital mieścił się w kompleksie gmachów dawnego Korpusu Kadetów, poza tym na rzecz szpitali zajęto tzw. pruskie koszary „czerwone”, narożną kamienicę przy zbiegu późniejszych ulic Świerczewskiego (obecnie ul. Grota Roweckiego) i Kasprzaka (obecnie ul. Marszałka J. Piłsudskiego), dom przy późniejszej ul. 22 Lipca (nr 3), gmachy zajmowane w późniejszym okresie przez Zespół Szkół Zawodowych, przedwojenne gimnazjum (później budynek Szkoły Podstawowej nr 3), późniejszy internat Liceum Ogólnokształcącego, kompleks domów Spółdzielni Mieszkaniowej przy Wałach Dąbrowskiego, bloki mieszkaniowe przy Wałach Kościuszki (od ul. Lipowej w stronę południa) i in. Poza tym Rosjanie zajęli wiele kwater prywatnych dla lżej rannych i rekonwalescentów. Część chorych pozostała w mieście na zawsze. Zmarłych i poległych żołnierzy radzieckich najpierw chowano na Placu Józefa Stalina (obecnie Plac Wolności), ostatecznie w 1947 r. po ekshumacji przeniesiono na utworzony w Rawiczu cmentarz przy ul. Świerczewskiego. Cmentarz ten był poszerzany w latach 1953–1955. Pogrzebano na nim 1 503 żołnierzy, nie tylko z Rawicza.
[1] Nie ma dokumentów potwierdzających przekazy, zgodnie z którymi niemiecki fabrykant Johannes Linz dotarł na motocyklu do dowódcy radzieckiej czołówki pancernej i skłonił go do szybkiego zajęcia miasta w celu ratowania mieszkańców przed planowaną rzekomo przez Niemców akcją likwidacyjną (tak np. K. Kaczmarek, Rawicz w brzasku wolności. [W:] Wielkopolanie o roku 1945. Poznań 1972, s. 48; podobnie: „Gazeta Poznańska” z 22.I.1997 r.
[2] AP Poznań, Gendarmerie Rawitsch, sygn. 1; AP Leszno, Starostwo, sygn. 42, k. 11; BA Bayreuth, sygn. Ost–-Dok. 8/476, k. 3; tamże, sygn. Ost.–Dok. 8/484; Muzeum Ziemi Rawickiej, sygn. 672: Z. Gryczka, Pamiętam, chociaż minęło 40 lat.; S. Nawrocki, O więzieniach hitlerowskich w tzw. Kraju Warty i ich ewakuacji w styczniu 1945 r. [W:] Biuletyn Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Warszawa 1977, t. 27, s. 73–87; K. Suchowiak, Ostatnie dni okupacji, „Gazeta Rawicka”, nr 4/1996, s. 25–26; tamże, nr 2/1997 E.dmund Wojtkowiak, Radzieckie czołgi przybyły od Milicza, s. 23; K. Kaczmarek, Rawicz..., s. 47–55.
[3] W. Sobisiak, Dzieje ziemi rawickiej, 1967, s. 415.
[4] AP Leszno, Akta m. Rawicza, sygn. 371, odpowiedź burmistrza Rawicza na ankietę dotyczącą działań wojennych i okupacji, bez daty, s. 5 i n., zob. także „Gazeta Poznańska” z 22 I 1997 oraz szkic E. Wojtkowiaka, Radzieckie czołgi przybyły od Milicza. „Gazeta Rawicka”, nr 2/1997, s. 23.
[5] K. Kaczmarek, Rawicz…, s. 54.
[6] AP Poznań, Komitet Powiatowy PPR w Rawiczu, sygn. 8, KP PPR w Rawiczu do KW PPR w Poznaniu, 10 IX 1945, s. 22; o rabunkach (także przez Polaków) i pożarach wspominał A. Balbus w swych wspomnieniach (maszynopis w posiadaniu K. Suchowiaka, Rawicz), s. 7 i 11.
[7] Na podstawie pisemnej informacji Jana W. Bonikowskiego (Rawicz); E. Wojtkowiak, Pierwsze dni wolności, „Gazeta Rawicka”, nr 3/1997, s. 24; E. Wojtkowiak, Po wyzwoleniu, „Gazeta Rawicka”, nr 7/1997, s. 25.
[8] AP Leszno, Akta m. Rawicza, sygn. 301, pismo burmistrza Rawicza do Urzędu Wojewódzkiego w Poznaniu, 28 V 1945; tamże, Starostwo, sygn. 166, pismo Starostwa Powiatowego do wojewody poznańskiego z 8 VI 1945, s. 5 i n. Podaje się tam liczbę 15 tys. żołnierzy radzieckich, z kolei liczba 12 tys. pojawia się w: AP Leszno, PRN Rawicz, sygn. 11, protokół sesji 1 VIII 1945, s. 6. W. Sobisiak, Dzieje..., s. 465, podaje zaś, że w 1945 r. w Rawiczu przebywało od 5 do 10 tys. rannych żołnierzy radzieckich, szpitali polowych zaś miało być 5. Por. też wydaną w 1982 r. broszurę L. Nowaka, poświęconą uroczystości odsłonięcia tablicy upamiętniającej radzieckie szpitale polowe w Rawiczu (egz. w AP Leszno, Urząd Miasta i Gminy w Rawiczu, sygn. 230) – w niej m.in. lokalizacja szpitali.