Grzegorz Kubik na październikowej sesji Rady MGR zaproponował podniesienie stawek podatkowych o 15%, które będą obowiązywały w przyszłym roku. I podobno włodarz żalił się, że to i tak jeszcze za mało, aby w 2020 r. z dochodów pokryć choćby wszystkie wydatki bieżące (sic!). Podwyższanie podatków rok do roku o ponad 10%, to już nie jest stagnacja, tylko oznaka nadchodzącego kryzysu. A 15% podwyżka podatków lokalnych (i zdaniem „gospodarnego burmistrza od zaraz”, jeszcze za mała), to zwiastun poważnych kłopotów dla przedsiębiorców i zwykłych mieszkańców gminy. Słowo zapaść, chyba będzie najlepszym określeniem tego, co się może wkrótce wydarzyć. W czerwcu 2017 r. G. Kubik, burmistrz gminy, w swoim organie prasowym „Gazecie Rawickiej”, tryumfalnie zakomunikował, że "jestem zadowolony, że wdrażamy stagnację gospodarczą"**. Po kolejnych dwóch latach włodarz może z całą satysfakcją zakomunikować, że akurat to życzenie udało mu się skutecznie wdrożyć. Ale dzisiaj, po ostatniej sesji, może z dumą wyrazić zadowolenie z tego, że radni pozwolili mu na wdrożenie kryzysu w 2020 r. w gminie Rawicz.
Nie pamiętam, kiedy poprzednio w gminie Rawicz podatki rosły z roku na rok powyżej 10%. Prawdopodobnie od wprowadzenia denominacji złotego, czyli od 1 stycznia 1995 r., tak drastycznie wysokich podwyżek podatków nie było. A przecież w gospodarce działo się w tym czasie różnie. Był kryzys spowodowany „schładzaniem polskiej gospodarki” w latach 1998-2001. I kiedy już krajowa ekonomika odbiła się od dna, to w 2008 r. tąpnęło w gospodarce po upadku banku Lehman Brothers, a wychodzenie z tego kryzysu światowego (choć w tym czasie podobno Polska była „zieloną wyspą”) trwało gdzieś do około 2014 r. Te kryzysy gospodarcze, zarówno krajowe, jak i światowe, nie przełożyły się na tak radykalne podwyżki podatków w gminie Rawicz, jakie obecnie podatnikom zafundował „gospodarny burmistrz od zaraz”.
Czy są ku temu przesłanki, aby tak radykalnie rosły podatki w rawickiej gminie? I tak i nie. Włodarz już zrzucił całą odpowiedzialność za podwyżki na rządzących w państwie. Pewnie uważa, że skoro w kraju widać symptomy kryzysu, to daje mu wolną rękę do dowolnego kreowania stawek podatkowych. Sporą część winy za przesłanki, które są powodem kłopotów ze zrównoważeniem budżetu na 2020 r. ponosi sam G. Kubik. W czasie, gdy gospodarka krajowa (a raczej światowa) kwitła, szastał środkami budżetowymi, jak nigdy tak się w przeszłości nie działo. Ale niestety z marnymi efektami. Zlecał różne projekty i opracowania, psu na budę, a co jakaś większa inwestycja była realizowana w gminie, to albo nie na czas, albo drogo i nie w zaplanowanych środkach, albo z poważnymi wpadkami, jak z remontami dwóch najważniejszych budynków samorządowych, które wielokrotnie poprawiano, itd. Już wszyscy przyzwyczaili się do tego, że środki bez kiwnięcia palcem włodarza, jakoś się znajdowały w budżecie za sprawą różnych należnych gminie dotacji, więc rozrzutność „gospodarnego burmistrza od zaraz” nie specjalnie zajmowała radnych, mediów i w końcu tzw. „suwerena”, bo sądzili, że i w przyszłości jakoś pewnie to będzie się kulać. No, a teraz widać, że budżet na 2020 r. będzie kulał.
O tym jak wcześniej kreowałem politykę fiskalną (ustalanie podatków), a jak zrobił to G. Kubik, może w następnym felietonie.
[*] Hannibal ante portas (łac., ‘Hannibal u bram’), okrzyk Rzymian po zwycięstwie Hannibala pod Kannami (216 p.n.e.); współcześnie, ostrzeżenie przed zbliżającym się niebezpieczeństwem.