Jesteś tutaj:  
  1. Home
  2. 2006-2017
  3. Informacje z 2022 roku
    Tadeusz PawłowskiTadeusz Pawłowski
    • Start
    • Aktualne
      • 2022
      • 2021
      • 2020
      • 2019
      • 2018
    • Rawicz 2000-2014
    • 2006-2017
      • 2006-2007-2008
        • 2006
          • 2006-12
        • 2007
          • 2007-01
          • 2007-02
          • 2007-03
          • 2007-04
          • 2007-05
          • 2007-06
          • 2007-07
          • 2007-08
          • 2007-09
          • 2007-10
          • 2007-11
          • 2007-12
        • 2008
          • 2008-01
          • 2008-02
          • 2008-03
          • 2008-04
          • 2008-05
          • 2008-06
          • 2008-07
          • 2008-08
          • 2008-09
          • 2008-10
          • 2008-11
          • 2008-12
      • 2009-2010-2011
        • 2009
          • 2009-01
          • 2009-02
          • 2009-03
          • 2009-04
          • 2009-05
          • 2009-06
          • 2009-07
          • 2009-08
          • 2009-09
          • 2009-10
          • 2009-11
          • 2009-12
        • 2010
          • 2010-01
          • 2010-02
          • 2010-03
          • 2010-04
          • 2010-05
          • 2010-06
          • 2010-07
          • 2010-08
          • 2010-09
          • 2010-10
          • 2010-11
          • 2010-12
        • 2011
          • 2011-01
          • 2011-02
          • 2011-03
          • 2011-04
          • 2011-05
          • 2011-06
          • 2011-07
          • 2011-08
          • 2011-09
          • 2011-10
          • 2011-11
          • 2011-12
      • 2012-2013-2014
        • 2012
          • 2012-01
          • 2012-02
          • 2012-03
          • 2012-04
          • 2012-05
          • 2012-06
          • 2012-07
          • 2012-08
          • 2012-09
          • 2012-10
          • 2012-11
          • 2012-12
        • 2013
          • 2013-01
          • 2013-02
          • 2013-03
          • 2013-04
          • 2013-05
          • 2013-06
          • 2013-07
          • 2013-08
          • 2013-09
          • 2013-10
          • 2013-11
          • 2013-12
        • 2014
          • 2014-01
          • 2014-02
          • 2014-03
          • 2014-04
          • 2014-05
          • 2014-06
          • 2014-07
          • 2014-08
          • 2014-09
          • 2014-10
          • 2014-11
          • 2014-12
      • 2015-2016-2017
        • 2015
          • 2015-12
          • 2015-11
          • 2015-10
          • 2015-09
          • 2015-08
          • 2015-07
          • 2015-06
          • 2015-05
          • 2015-04
          • 2015-03
          • 2015-02
          • 2015-01
        • 2016
          • 2016-12
          • 2016-11
          • 2016-10
          • 2016-09
          • 2016-08
          • 2016-07
          • 2016-06
          • 2016-05
          • 2016-04
          • 2016-03
          • 2016-02
          • 2016-01
        • 2017
          • 2017-12
          • 2017-11
          • 2017-10
          • 2017-09
          • 2017-08
          • 2017-07
          • 2017-06
          • 2017-05
          • 2017-04
          • 2017-03
          • 2017-02
          • 2017-01
    • Foto
      • Odmłodzone foto
      • Widokówki
    • Zawartość
      • Szukaj
      • Wiadomość do administratora
      • Studium gminy
      • Informacje gospodarcze
      • Podsumowanie 2011-2014
        • Wstęp do podsumowania 2011-2014
        • Oświata 2010-14
        • Instytucje kultury
          • DK 2011-2014
          • RBP 2011-2014
          • MZR 2011-2014
        • Sport
          • OSiR 2011-2014
        • Inwestycje
          • Inwestycje 2011
          • Inwestycje 2012
          • Inwestycje 2013
          • Inwestycje 2014
    12 styczeń 2022

    O przeniesieniu Seminarium Nauczycielskiego z Poznania do Rawicza

    Rawitscher Lehrer Seminar

    Aby uzupełnić temat rawickiej oświaty, opisany we wcześniej zamieszczonych materiałach, przedstawiam tekst, jaki został opublikowany w numerze 2 z 1939 r. w Kronice Miasta Poznania, w artykule pt.: „Przeniesienie Seminarium Nauczycielskiego z Poznania do Rawicza 1874 r.”, autorstwa Józefa Pawłowczaka[*]. Wnioski wypływające z analizy treści artykułu są interesujące i potwierdzają postrzeganie Rawicza w XIX w. jako miasta o dominującej narodowości niemieckiej.


    [*] Artykuł został opublikowany przez Wielkopolską Bibliotekę Cyfrową: Kronika Miasta Poznania. Kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym miasta Poznania. Organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1939 r.17 nr2.


    KRONIKA MIASTA POZNANIA

    ROCZNIK XVII NUMER 2.

    Józef Pawłowczak

    PRZENIESIENIE SEMINARIUM NAUCZYCIELSKIEGO Z POZNANIA DO RAWICZA 1874 r.[1]

    Pierwsze na ziemiach polskich seminaria nauczycielskie powstały w Poznaniu i Łowiczu w czasie Prus Południowych. Seminarium poznańskie założone zostało w roku 1804 i mieściło się w klasztorze reformatów na Śródce. Istniało ono w Pozna­niu 70 lat. W roku 1874 przeniesiono je do Rawicza, a 14. VI. 1935 r. zostało zamknięte z powodu wprowadzenia nowego ustroju szkolnictwa.

    Smutnym zaiste jest, że oprócz niemieckiej broszurki nic ma żadnej o nim monografii. A przecież instytut ten wywarł, właśnie podczas 70-letniego istnienia swego w Poznaniu, ogromny wpływ na rozwój kultury Wielkopolski, zwłaszcza wsi. Obok księdza szerzył na wsi oświatę nauczyciel ludowy, budził polskość, krzewił i podtrzymywał ją. Nauczyciel wiejski z przed stu laty był w dosłownym znaczeniu misjonarzem i pionierem oświaty i kultury polskiej. Nie tylko, że w swej szkółce uczył zasad wiary św., czytania, pisania itd. — ale w tzw. szkółce niedziel­nej, do której wówczas obowiązkowo uczęszczała starsza mło­dzież i garnęli się do niej także starsi i starzy, uzupełniał to, co poprzednio było zaniedbane lub czego zaniechano. On pou­czał lud, jak uprawia się rolę, jak urządza i pielęgnuje się ogro­dy (sady). W ogrodzie seminaryjnym hodował sobie każdy semi­narzysta na swoją przyszłą posadę po kilkanaście drzew i krze­wów, które później zabierał do swej wioski i włościanom poka­zywał, jak się drzewa owocowe sadzi, szczepi i hoduje. Niejedna jeszcze stara jabłoń i grusza w ogrodzie szkolnym na wsi z cza­sów tych pochodzi. Nauczyciel wiejski krzewił także racjonalne bartnictwo. Do tego wszystkiego był on przygotowany w ów­czesnym seminarium nauczycielskim. Poznańskie seminarium nauczycielskie wykształciło w czasie od 1804 do 1874 r. według Kolbego[2] 1193 nauczycieli. Do tej liczby należy jeszcze dodać tych wszystkich, którzy całego kursu seminaryjnego nie ukoń­czyli. Na początku ubiegłego stulecia uczęszczały bowiem do tego seminarium także osoby — mniej więcej 30% wychowan­ków —, które po ukończeniu szkoły elementarnej lub niższych klas gimnazjalnych chciały przyswoić sobie pewien zaokrąglony zasób wiedzy potrzebnej do życia, a potem pracowały na róż­nych stanowiskach, np. jako nauczyciele prywatni, urzędnicy prywatni, ekonomowie, pisarze w różnych urzędach, rolnicy. Nie­jedni po takim przygotowaniu wstępowali do seminarium duchow­nego.

    Grono nauczycielskie poznańskiego seminarium nauczyciel­skiego, za wyjątkiem kilku Niemców, stale składało się z Pola­ków - patriotów, którzy budzili, wzmacniali i krzewili wśród se­minarzystów ducha polskiego. Wymieniam najznakomitszych z nich: ksiądz Józef Bernard Bogedain[3], który później jako radca szkolny w Opolu spowodował zaprowadzenie w szkołach górnośląskich nauki w języku polskim; Józef Sikorski, pierwszy nauczyciel głuchoniemych w Wielkopolsce; Józef Malczewski, nauczyciel języka polskiego; Teofil Tomasz Klonowski, nauczyciel muzyki, autor „Szczebli do nieba”; Ewaryst Estkowski, pisarz-pedagog.

     Toteż słusznie powiedział dnia 30 października 1924 r. na uroczystości nadania wznowionemu seminarium nauczycielskiemu męskiemu w Poznaniu nazwy Ewarysta Estkowskiego Jan Suchowiak[4]:

    ,,Otóż śmiem twierdzić, iż wpływ ten był ogromny i dodatni.

    Tysiąc dobrze wykwalifikowanych nauczycieli Polaków rozeszło się tu z Poznania po miastach i siołach Wielkopolski. Wolno im było wtedy jeszcze nauczać polskie dzieci przeważnie w języku polskim. Toteż pracowali oni z poświęceniem i z zamiłowaniem, nauczyli dzieci ludu polskiego czcić Boga, kochać swój język i myśleć po polsku. Stąd już od końca zeszłego wieku nie było u nas analfabetów, stąd inteligencja polska, która wyszła ze szkół średnich z pomocą Towarzystwa im. Karola Marcinkowskiego, miała do swego zasiewu dobrze uprawione pola działania, stąd mogli zakładać towarzystwa przemysłowe, kółka rolnicze i kasy spółdzielcze Cegielscy, Jackowscy, Wawrzyniacy. Lud był bowiem już oświecony. To sprawili nauczyciele Polacy wyszli z poznańskiego seminarium, a później także z bratnich zakładów Paradyża i Kcyni. Bez poprzedniej nauki ogólnej w szkołach ludowych nie było by doszło do podniesienia kulturalnego Wielkopolski, nie było by zdol­ności do walki ekonomicznej z obcymi, nie było by leż możności do stworzenia naszego stanu średniego. Bez tej pracy oświatowej nie było by siły do zniesienia zwycięsko tych ciężkich czasów walki kulturalnej i prześladowania polskości przez tak przebiegłego, potężnego i bezwzględ­nego wroga.

    Dla wyjaśnienia trzeba tu zaznaczyć, że początkowe zezwolenie na częściową naukę szkolną w języku polskim, z czasowymi odchyle­niami w zajętej przez Niemców naszej dotąd polskiej dzielnicy nie sprzeciwiało się planom rządu pruskiego, jakby to pobieżnie patrzącemu zdawać się mogło.

    Rząd pruski postępował podług wyrafinowanej recepty naszego (poza Bismarckiem, największego wroga Flottwella[5], naczelnego prezesa w Poznaniu: najpierw stworzyć szkoły, po tym przyzwyczaić ludność do nich, potem stopniowo wprowadzać język niemiecki, aż do zupełnego wyparcia polskiego, aż do przemiany myśli na niemiecką, aż do zniem­czenia nauczycieli i dzieci, jak się dało, nauką, zabawą, czy kijem.

    — Na całą tę drabinę wysiłków pruskich patrzyliśmy przecież własnymi oczyma.

    To powolne zatapianie polskości byłoby się może z czasem udało inicjatorowi i jego następcom, gdyby nic omyłka w rachubie. Rząd pruski przeliczył się hodując nauczycieli Polaków. Poznanie w seminarium skarbów literatury naszej rozbudziło w nich miłość do języka polskiego i do rzeczy ojczystych. Z nauczycieli przeszła oświata polska w lud, który już później sam sobie dawał radę.”

    Inne jeszcze nasuwają się mimowolnie refleksje przy czy­taniu spisów byłych wychowanków seminarium poznańskiego, czyli tych późniejszych nauczycieli ludowych. Otóż kilka nazwisk: Mieczkowski, Łukomski, Hącia, Bajoński, Przybyszewski (ojciec Stanisława), Laskowski, Jezierski, Cybulski, Panieński, Celichowski, Gąsiorowski, Karwowski, Malczewski, Jeske, Jeszke, Styczyń­ski, Trąmpczyński, Kasprowicz, Ciszak, Poszwiński, Warnka, Seyda, Suchowiak, Żniński, Prauziński, Jabczyński, Wichierkiewicz, Laubitz, Mojżykiewicz, Namysł, Barcikowski, Kostrzewski, Kierski. —

    Niejeden z tych biednych „bakalarzy wiejskich” nie marzył o tym, że jego wnuki lub prawnuki będą piastować wysokie stanowiska w hierarchii społecznej w wolnej ojczyźnie, o której dziadowie marzyli. Posiew rzucony przed stu i więcej laty na roli reformackiej na Śródce zrodził plon obfity i dobry.

    I wcale nas dziwić nie będzie, że Jan Suchowiak na końcu wyżej cytowanego przemówienia ubolewa nad tym, że „historycy zwykle zapominają o stworzeniu u nas tego podłoża oświaty ludowej przez nauczycieli Polaków, którzy wyszli z seminarium poznańskiego.“

    Ogromny wpływ wychowawczy i społeczny nauczycieli lu­dowych, byłych wychowanków seminarium poznańskiego, poznali Niemcy, ale nie historycy, lecz politycy, i to już dawno, dawno temu i czekali tylko na odpowiednią chwilę, aby wpływy po­znańskiego seminarium nauczycielskiego, jeżeli nie zniweczyć, to przynajmniej sparaliżować. Chwila odpowiednia nadeszła dla nich po wygranej wojnie niemiecko-francuskiej 1870/71 r.

    Rozpoczął wtedy Bismarck walkę na śmierć i życie prze­ciwko żywiołowi polskiemu. A że równocześnie rozpętał on tzw. „walkę kulturną” przeciwko kościołowi katolickiemu, po­dwójna walka toczyła się na ziemiach polskich zaboru pruskie­go — bo co polskie, to także katolickie. Systematyczna walka z polskością rozpoczęła się po mianowaniu w roku 1872 dra Falka pruskim ministrem oświaty. Falk stał się najpowolniejszym na­rzędziem eksterminacyjnej polityki bismarckowskiej wobec Pola­ków[6]. Już w r. 1872 w czysto polskiej okolicy założono nie­mieckie gimnazjum w Wągrowcu, odebrano duchowieństwu dozór nad katolickimi szkołami, zakazano nauczycielom należeć do polskich towarzystw, zamknięto w Poznaniu zakład księdza Koźmiana, nakazano w gimnazjach katolickich odmawiać modli­twę poranną i modlitwę przy końcu tygodnia w języku niemiec­kim, usunięto członków kongregacyj i zakonów z posad przy szkołach ludowych, rozkazano wykładać od kwarty religię w ję­zyku niemieckim, naukę języka polskiego jako obowiązującą pozostawiono tylko w 3 gimnazjach. — Rok 1873 nie był lepszy. Zaraz na początku tegoż roku Prowincjonalne Kolegium Szkolne nakazało wykładać we wszystkich zakładach naukowych i we wszystkich klasach wszelkie przedmioty tylko w języku niemieckim; w szkołach ludowych również zaprowadzono wykład niemiecki. W szkole realnej w Poznaniu zniesiono polskie od­działy, zarządzono tworzenie szkół symultannych, zaczęto wysyłać polskich profesorów i nauczycieli do niemieckich prowincyj, a sprowadzać na ich miejsca Niemców. Przeniesiono dra Milew­skiego, jedynego i ostatniego radcę szkolnego polskiej narodo­wości, do Westfalii, a na jego miejsce mianowany został radcą szkolnym Wilhelm Tschackert. W r. 1874 powołano na justycjariusza w Prow. Kol. Szkolnym dra Küglera z Berlina.

    W takich warunkach nie mógł ujść czujnej uwadze germanizatorów fakt, że poznańskie seminarium nauczycielskie w sta­nie, w jakim się znajdowało, wysyłało rok rocznie spory zastęp krzewicieli myśli polskiej wśród ludu i tym samym działało wbrew zamiarom i zabiegom bismarckowskim. Toteż, gdy po wydaleniu dra Milewskiego Tschackert i Kügler objęli władzę nad szkolnictwem w Wielkim Księstwie Poznańskim, obaj od razu powzięli zamiar „zreorganizowania” tegoż seminarium.

    Aczkolwiek poznańskie seminarium nauczycielskie już od wielu lat narzekało na brak miejsca i dr Milewski Ministerstwu Oświaty różne w tej sprawie dawał propozycje (por. sprawozda­nia roczne z lat 1857, 1868, 1871)[7], ministerstwo było zupełnie głuche na te sprawy. Nie chciało ono ani budować ani też przenieść seminarium dokąd indziej ani wykupić od Stanów Pro­wincjonalnych budynku, w którym mieścił się na gruncie semi­naryjnym zakład dla głuchoniemych. Na ten cel nie było pie­niędzy.

    Pierwszymi jaskółkami zwiastującymi jakieś zmiany były artykuły drukowane w niemieckich gazetach poznańskich na początku 1874 r. Artykuły te nie były podpisane — ale jeżeli porównamy treść tych artykułów z różnymi urzędowymi aktami dotyczącymi poruszonej sprawy, będziemy przekonani, że wyszły one, niby macki ślimacze, z Prowincjonalnego Kolegium Szkolnego, którego reprezentantami byli wówczas, jak to już wspomnieliśmy, Tschackert i Kügler. Nie tylko treść, ale także układ, styl i nie­które zwroty językowe tych artykułów wzgl. akt urzędowych przypuszczenie to potwierdzają.

    W „Posener Zeitung” z d. 15.II.1874 r. (nr 115), 19.II. (nr 124), 20.II. (127) w artykule zatytułowanym: „Die Oberpraesidialbestimmungen vom 27.10.1873 betreffend den Sprachunterricht in den von Kindern polnischer Zunge besuchten Volksschulen der Prov. Posen und die Königlichen Schullehrer - Seminare hiesiger Provinz” autor[8] uzasadnia słuszność wprowadzenia wykła­du niemieckiego w szkołach elementarnych tym, że pod wpły­wem dotychczasowych lokalnych inspektorów szkolnych, którymi byli wówczas księża Polacy, „wielka część polsko - katolickich nauczycieli zajęła stanowisko polsko - narodowe i dążyła i jeszcze dąży do tego, by powierzoną jej młodzież wychowywać na do­brych, po polsku usposobionych obywateli dla mającego powstać państwa polskiego, przy czym zapomniała, że prowincja poznań­ska i ich rodziny (Angehörige) w pierwszym rzędzie są integralną częścią państwa pruskiego i Rzeszy niemieckiej; a ponieważ to jest już raz dokonanym faktem historycznym, każdy obywatel tego państwa, bez uszczerbku swego języka ojczystego, ma obo­wiązek obeznać się, możliwie jak najwięcej, z językiem, który w tym państwie jest zaprowadzony jako urzędowy”. A ponie­waż w seminariach nauczycielskich seminarzyści, dlatego że roz­mawiają ze sobą tylko po polsku, nie mogą nauczyć się w do­statecznej mierze języka niemieckiego, a później, gdy otrzymają posadę w czysto polskiej okolicy, zupełnie go zapomną, proponuje ów „praktyczny pedagog” zmienić wyznaniowe seminaria na symultanne, albowiem w takich instytutach będą Polacy i Niemcy zmieszani, a nauczyciele elementarni po wyjściu z takiego śro­dowiska „zaprowadzą w prowincji modus vivendi pomiędzy Pola­kami a Niemcami i katolikami a ewangelikami”.

    „Ostdeutsche Zeitung” z d. 2, 3 i 11 marca 1874 drukuje artykuł pt. „Krebsschäden der Provinz Posen”. Autor nawią­zując także do rozporządzenia wprowadzającego niemiecki wykład do szkół elementarnych rozwodzi się o tym, że nauczyciele ele­mentarni, otrzymujący wykształcenie w obecnych warunkach, nie będą umieli z dodatnim wynikiem uczyć dzieci polskich języka niemieckiego, a to zwłaszcza dlatego, że stanowiska dyrektorów seminariów nauczycielskich są obsadzone księżmi, którzy wszelkimi siłami paraliżować będą wykonanie rozporządzeń rządowych. Autor wypowiada się następnie przeciw dotychczasowemu kla­sztornemu wychowaniu seminarzystów w internatach i chciałby mieć eksternaty lub półinternaty. Dalej wyraża on życzenie, aby poznańskie seminarium nauczycielskie, które położone jest nie tylko w najuboższej dzielnicy miasta zamieszkałej jedynie przez polski proletariat, ale także w pobliżu tumu, przeniesiono do śródmieścia. Część winy za dotychczasowe stosunki przy­pisuje nauczycielom seminaryjnym, poddaje krytyce ich niski poziom wykształcenia i przytacza następujący fakt: „Pewne seminarium na prowincji otrzymało od władzy szkolnej pudło z różnymi klockami (Holzkörper), które zdziwiony dyrektor wy­pakował i przed gronem nauczycielskim poustawiał chcąc wysłu­chać jego opinii o użytku tych osobliwych rzeczy. Ale tak bezradnie, jak wszechmądry dyrektor, stało też całe grono nauczycielskie — a przecież klocki te były przeznaczone na użytek seminarium! Naraz przypomniało się jednemu z nauczy­cieli, że w seminarium, w którym dawniej pracował, widział, jak jeden ze starszych nauczycieli czasem podobne klocki na lekcje przynosił; ten kolega na pewno będzie mógł poinformować, do czego te klocki służyć mają. I ten stary nauczyciel, dziś już nie żyjący, doniósł owemu doświadczonemu gronu ludzi kształ­cących nauczycieli, że osobliwe klocki te mają być używane jako środek poglądowy w matematyce. Historyjka ta wygląda na żart i wydaje się nieprawdziwą, a jednak jest ona co do litery autentyczna, a owi nauczyciele dziś jeszcze piastują urząd i godność i co roku wysyłają pionierów kultury na prowincję”. Po skrytykowaniu poziomu umysłowego nauczycieli seminaryj­nych, autor staje się już wyraźniejszym i pisze, że na czele trzech seminariów nauczycielskich[9] stoją księża, ultramontani, Polacy należący do partii, która protestowała przeciwko frank­furckiemu traktatowi pokojowemu, którzy wychowywać będą po myśli swej partii, a nie dla cesarza i Rzeszy. Dwie trzecie wszystkich nauczycieli katolickich seminariów to Polacy, a wśród nich mało takich, „którzy zaprzyjaźnią się z dzisiejszym kierun­kiem. Większość to zdecydowani jego przeciwnicy. W służbie zostali oni ustaleni w czasach, kiedy się sadzono, ażeby wszyst­kie ważniejsze stanowiska w szkolnictwie naszej prowincji obsa­dzić Polakami (Nationalpolen – narodowymi Polakami). Doprowadziło to w znacznej mierze do tego, że niemieckie uczucie i niemiecka myśl zamarły w lud­ności, a prowincja pod względem niemieckiego wykształcenia cofnęła się”. Te fakty są przyczyną, że w seminariach nauczy­cielskich specjalną opieką otacza się język polski pielęgnowany przez polskich lingwistów umiejących ledwo po niemiecku[10].

    Autor żąda:

    • reorganizacji preparand i seminariów,
    • skasowania internatów, a tworzenia eksternatów i w łączności z tym przeniesienia seminariów nauczyciel­skich do miast niemieckich, albo przynajmniej do nie­mieckich dzielnic miejskich, „gdzie przyszłego nau­czyciela kształcić ma kultura niemiecka”,
    • powiększenia liczby lekcyj języka niemieckiego,
    • przekształcenia seminariów wyznaniowych na symultanne,
    • powołania wybitnych nauczycieli, którzy by semina­rzystów wychowywali na dzielnych i wiernych pań­stwu nauczyciel

    Artykuły te nie wywoływały właściwie żadnego echa. Polskie gazety zajęte aresztowaniem ks. arcybiskupa Ledóchowskiego nic o poruszonych przez niemieckie gazety sprawach szkolnych nie wspominają. Tylko w „Posener Zeitung“[11] ktoś, dowiedziawszy się, że seminarium nauczycielskie zamierza się przenieść z Poznania na prowincję dlatego, że gmach semina­ryjny nie odpowiada nowoczesnym warunkom, domaga się w in­teresie miasta, ażeby szkołę tę pozostawiono w Poznaniu, gdzie

    • grunt pod budowę nowego gmachu wcale nie jest trudno, a to tym łatwiej, że w przyszłości seminarium ma nie mieć internatu.

    Około połowy marca 1874 r. dowiadujemy się z polskich

    • niemieckich dzienników, że w seminarium nauczycielskim od­była się kilkudniowa nadzwyczajna rewizja przez radców szkol­nych Tschackerta i Küglera. „Posener Zeitung“[12] mylnie poin­formowana podała, że rewizję tę przeprowadza radca ministerialny Stieve i nie omieszkała ze swej strony dodać: „Miejmy nadzieję, że ta rewizja nareszcie otworzy oczy regencji na polsko-ultramontanną gospodarkę w tym zakładzie i doprowadzi do zarzą­dzeń, które zapewnią chętne i sumienne wykonywanie rozporzą­dzeń ministra kultu“. Następnego dnia prostuje „Posener Zeitung“ notatkę powyższą tymi słowy: „Tajny wyższy radca regencyjny (niestety!) tu nie był; tym samym upada najlepsza podstawa nadziei, że zmienionym zostanie system tego zakładu, albowiem według dotychczasowych doświadczeń wątpliwym jest, czy tutej­sza regencja resp. Prowincjonalne Kolegium Szkolne zdecydują się na zakończenie starej gospodarki. Łatwo osądzić, czy takie postępowanie byłoby odpowiednie, ażeby w duchowieństwie wpoić cześć dla regencji, a w nauczycielach wzbudzić do niej zaufanie. Zdaje się, że dotychczas organy tutejszej regencji nie posiadają nawet prawdziwych wiadomości o faktach, jakie zna każdy nauczyciel na prowincji; skądże więc można oczekiwać gruntownych reform? Ustanowiony dla spraw seminaryjnych w ministerstwie kultu tajny radca Schneider[13] prawdopodobnie także nie jest poinformowany o raku toczącym katolickie semi­narium naszej prowincji i dlatego pozostanie wszystko przy sta­rym, podczas gdy regencja wierzy, że „sprawa polepszy się wydawaniem rozporządzenia po rozporządzeniu”.

    Kilka dni później (21. III.) donoszą gazety poznańskie, że od 20 marca rewiduje seminarium nauczycielskie w Poznaniu wyższy radca regencyjny Waetzold z Berlina w towarzystwie Tschackerta. Rewizja ta trwała kilka dni, gdyż 22 marca Waet­zold brał udział w seminaryjnym obchodzie cesarskich urodzi[14]. Nie wiadomo nam, jakie po tej wizytacji zapadły ustne uchwały i jakie spisano protokoły, ale domyślamy się tego z listu (z d. 28. III.) ministra Falka do naczelnego prezesa Günthera[15]. Falk pisze, iż ze sprawozdania Waetzolda dowiedział się, że na­czelny prezes wypowiedział się za gruntowną reorganizacją po­znańskiego seminarium nauczycielskiego, która polegać ma przede wszystkim na przeniesieniu tego instytutu na inne miejsce. „Na skutek tego, co słyszałem o wewnętrznym i zewnętrznym stanie seminarium", pisze Falk, „w zupełności godzę się na taki środek. Abstrahując od spraw personalnych, które się osobno załatwi, trzeba będzie wpierw uchwalić, czy seminarium może pozostać w Poznaniu, czy też musi być przeniesione do innego miasta.

    Gdyby można urządzić eksternat w Poznaniu, w dzielnicy o prze­wadze ludności niemieckiej, to takiemu załatwieniu sprawy przy­znać należy pierwszeństwo. Jeżeli to jednak b gdzie niemożliwe, wte­dy trzeba rozważyć, w której innej miejscowości będą odpowiednie na to warunki. Gdyby urządzeniu eksternatowemu, czego nie przypuszczam, miały się przeciwstawić trudności nie do przezwy­ciężenia, w takim razie należało by seminarium zreorganizować jako internat i przenieść na miejsce o przewadze ludności niemieckiej“. Dalej pisze minister o urządzeniu preparandy, — ale sprawę tę, nie związaną z tematem, pomijamy. Jak z powyż­szego listu wynika, Falkowi wcale tak bardzo nie zależało na przeniesieniu seminarium poznańskiego do innej miejscowości. Życzeniem jego było usunąć je ze Środki i przenieść je na inne miejsce w obrębie Poznania, lub też na jakieś przedmieście, byleby w tej okolicy przewagę miała ludność niemiecka.

    Z powodu listu Falka odbyła się w Prow. Kolegium Szkol­nym dnia 7 kwietnia 1874 r. konferencja, w której brali udział radcowie szkolni Tschackert, Jaekel i Kügler. Porządek obrad obej­mował p. i. następujące sprawy tyczące seminarium poznańskiego:

    1. kwestię jego przeniesienia,
    2. czy internat należy zmienić na eksternat,
    3. sprawa zmiany seminarium na symultanne.

    Nie wynika z akt, jakie na tym zebraniu zapadły uchwały. Jednak z dalszego postępowania władz szkolnych i naczelnego prezesa przypuszczamy, że postanowiono seminarium poznańskie bezwzględnie przenieść do innego miasta i urządzić je jako eks­ternat o charakterze symultannym. Wynika to też z sprawozda­nia rocznego, które Tschackert zaraz następnego dnia po konfe­rencji, tj. 8 kwietnia, opracował, a do ministerstwa wysłał dopiero po 4,5 miesiącach, bo 27.VIII.1874. W tym sprawozda­niu[16] pisze on m. i. „Wasza pp.[17] zadecydowała, że zakład ten ma być ze swych dotychczasowych za szczupłych i nieodpowiednich lokali przeniesiony. Skład grona nauczycielskiego nie jest korzystny dla krzewienia niemieckiej myśli i kształcenia w duchu niemieckim. Pięciu na­uczycieli jest narodowości polskiej, a dwóch niemieckiej. Potrze­bom nauczania odpowiadałby odwrotny stosunek.... Język niemiecki jest językiem wykładowym we wszyst­kich przedmiotach nauczania za wyjątkiem pol­skiego i religii. Nie ma żadnej wewnętrznej przyczyny, która by mogła szalę przeważyć, aby wykładanie nauki religii inaczej traktować, ani­żeli inne przedmioty, i na oportunizm wygląda odkładanie zmiany dotychczasowego urządzenia na czas, kiedy lepiej wyjaśnią się stosunki pa­nujące w zakresie kościoła katolickiego w prowincji ...“[18].

    Z polecenia naczelnego prezesa, zapewne na skutek uch­wał konferencji w dniu 7 kwietnia 1874, pojechał dnia 25 kwie­tnia 1874 Tschackert do Rawicza, gdzie, celem umieszczenia tamże seminarium nauczycielskiego, odbył poufne narady z rawickim landratem i burmistrzem. O wyniku tych obrad donosi następnego dnia naczelnemu prezesowi. Podaje, że Rawicz po­siada odpowiedni plac (za 3000 talarów) na budowę gmachu se­minaryjnego przy ulicy Berlińskiej, że u obywateli rawickich (11 tysięcy Niemców) można by urządzić stancję dla 70 seminarzy­stów, że będą tam też mieszkania dla 6 — 7 żonatych nauczycie­li, że dzieci do utrakwistycznej szkoły ćwiczeń dostarczy czysto polska wieś Łaszczyn odległa tylko ćwierć mili od Rawicza, że seminarium znajdzie w Rawiczu tymczasowe pomieszczenie, dopóki nie wybuduje się dlań własnego gmachu.

    Aczkolwiek misja Tschackerta do Rawicza była poufna, to jednak wiadomość o niej rozeszła się niebawem. Burmistrz rawicki powiadomił o wszystkim magistrat, a ten złożył listem z dnia 27 kwietnia podziękowanie Tschackertowi i doniósł mu dokładniej, gdzieby można ulokować szkołę i uczniów. I już dnia 1 maja czytamy w „Posener Zeitung“ (nr 298) w rubryce wia­domości prowincjonalnych, że rząd zmierza założyć seminarium nauczycielskie w Rawiczu. „Gdyby jednak, jak wieści głoszą powyższy plan zawierać miał w sobie skasowanie tutejszego se­minarium, zamiast przekształcenia go na symultanne, to w inte­resie miasta i z uwagi na zadanie seminarium musielibyśmy projekt taki zdecydowanie zwalczać. Regencja winna się starać o       pomnożenie niemieckich zakładów naukowych i inteligen­cji w ubogiej dotychczas w państwowe zakłady naukowe pro­wincji, a nie zmniejszać ich liczby. Tym sposobem wzmocni się niemieckość więcej, aniżeli najrozmaitszymi rozporządzeniami i ka­rami policyjnymi.

    Spodziewamy się, że tutejsza regencja — berlińskie ministerium za mało zapewne zna nasze stosunki — nauczy się cze­goś od Polaków, którzy obecnie, jak się dowiadujemy, agitują w kierunku, ażeby rodziny należące do ich narodowości, a żyjące w Dreźnie i gdzieindziej, wróciły do Poznania, podobnie jak generał powołuje urlopowanych, aby wzmocnić swe pułki“.

    W dalszym ciągu przytacza „Posener Zeitung“ powody przemawiające za pozostawieniem seminarium nauczycielskiego w Poznaniu (większy wybór uczniów, lepszy materiał uczniowski, lepsza kontrola, odpowiedniejsze otoczenie) dodając w końcu: „Nie do uwierzenia wydaje się nam, ażeby regencja rezygnowa­ła z tych wszystkich korzyści dlatego tylko, że w Rawiczu plac budowlany jest o kilka talarów tańszy“.

    „Kurier Poznański” z dnia 1 maja podaje za „Posener Zeitung“ wiadomość o prawdopodobnym przeniesieniu seminarium, a w kwestii żądania niemieckiej gazety przemienienia katolickiego seminarium na symultanne odpowiada: „Zdaje się stąd, że „Posener Zeitung“ nie wystarcza jeszcze, iż w całym Poznaniu nie ma już ani jednej szkoły, w której by po polsku wszystkie lekcje były wykładane”.

    Także „Ostdeutsche Zeitung“ (4.V.1874) żąda, aby semi­narium nie przenoszono do innej miejscowości — „lecz usunięto je z ultramontannego zakątka pomiędzy bramą Bydgoską a War­szawską i przeniesiono jako symultanne do innej, duchowo wolniejszej i zdrowszej dzielnicy miasta. Miasto Poznań w pier­wszym rzędzie i najbardziej jest zainteresowane urządzeniem semi­narium symultannego, z którego brałoby swych nauczycieli; i jesteśmy przekonani, że władze miejskie, dbające tak bardzo o nasze szkolnictwo, także w tej sprawie energicznie zaznaczą swój wpływ“.

    Dowiedziawszy się nareszcie u kompetentnych osób prawdy wyjaśnia „Posener Zeitung“ w artykule pt. „Nochmals zur Seminarfrage in Posen“ (7.V. nr 313), iż nie ze względów osz­czędnościowych, ale z uwagi na „celowe nauczanie" ma być usunięte z Poznania seminarium nauczycielskie. W kołach re­gencji przeważa bowiem zdanie, iż do seminarium nauczyciel­skiego w Poznaniu, chociaż by było symultanne, głównie uczę­szczaliby Polacy; Niemcy natomiast i ewangelicy dawaliby pier­wszeństwo ewangelickiemu seminarium nauczycielskiemu w Koźminie. Wychodząc z takiego założenia regencja jest zdania, że seminarzyści-Polacy w Rawiczu „o wiele łatwiej, aniżeli w jakimś innym polskim, ultramontannym mieście rolniczym przy­swoją sobie niemieckie usposobienie potrzebne im według no­wych rozporządzeń regencyjnych w ich późniejszym zawodzie nauczycielskim”. Ale nie podziela „Posener Zeitung“ zdania, że w przyszłym poznańskim symultannym seminarium Polacy mie­liby stanowić większość. „Była to dziwaczna i także nieniemiecka idea, która kazała dawniejszemu reżimowi reakcji zakwaterować seminaria nauczycielskie w Koźminie, Paradyżu i Kcyni zamiast w większych i najkulturalniejszych miastach prowincji i tak samo dziwacznym i nieniemieckim było założenie ewangelickiego semina­rium w protestanckiej Bydgoszczy, a katolickiego na katolickiej Śródce, gdzie potęgą są wskazania polskiego prymasa i nakazy polskiego kleru“. Te przed laty popełnione błędy „Posener Zeitung“ uważa za przyczynę obecnego braku nauczycieli. I acz­kolwiek obecnej regencji wyraża uznanie za to, że rozpoczyna usuwać wszystkie braki, to jednakowoż nie godzi się z myślą, że reforma ta pociąga za sobą ubytek dla miasta. Nie będzie tak wielką stratą dla miasta, że mniej więcej 100 osób przestanie zaspokajać swe zapotrzebowania w mieście, ale dotkliwą szkodą będzie utrata nauczycieli seminaryjnych. „Czy Poznań ma 10 nauczycieli niemieckich mniej lub też więcej, nie jest to bez wpływu ani dla naszego, tak bardzo w krzewicieli życia ducho­wego ubogiego miasta, ani też dla naszego życia socjalnego i stowarzyszeń". Dalej udowadnia autor artykułu, że wszelkie zadania nałożone na seminarium nauczycielskie lepiej, niż gdzie­indziej, spełnione być mogą w Poznaniu — powinno się tylko seminarium ze Środki przenieść do „górnego miasta" (Oberstadt), gdzie na seminarium nadawałby się gmach sądu powiatowego, który niebawem zostanie opróżniony.

    Po trzech dniach ta sama gazeta[19] pociesza się, że cała sprawa nie jest jeszcze przesądzona, gdyż regencja zastanawia się dopiero nad kwestią internatu i eksternatu.

    Artykuły te inspirowane, naszym zdaniem, częściowo przez Prowincjonalne Kolegium Szkolne, miały za cel sondowanie opinii publicznej. Jak opinia zareagowała, widzieliśmy z powyższych wyciągów prasy codziennej. W interesie miasta domagały się gazety niemieckie pozostawienia seminarium w Poznaniu; gazety polskie zajęte walką religijną milczały w tej sprawie. A Pro­wincjonalne Kolegium Szkolne na pewno chciałoby usłyszeć jakieś odgłosy, bo zabrawszy się na początku z nadzwyczajnym poś­piechem do załatwienia tej sprawy, nie spieszy się teraz. Prawie miesiąc po podróży Tschackerta do Rawicza przedkłada dopiero Kügler naczelnemu prezesowi memoriał jako odpowiedź na wyżej wspomniane pismo ministra z dnia 28 marca. W me­moriale tym Prow. Kolegium Szkolne „pozostawia woli naczel­nego prezesa decyzję, czy należy wnieść o przeniesienie seminarium do Rawicza“. Naczelny prezes przesyła ministrowi (29.V.) memoriał Küglera dodając, że zgadza się na propozycję Prow. Kolegium Szkolnego, czyli na urządzenie eksternatowe, na prze­niesienie seminarium — już o charakterze symultannym — do Rawicza, sam bowiem uważa przeniesienie do Rawicza za konie­czne. „Interesu, jaki mieć może miasto Poznań w pozostawieniu seminarium w Poznaniu, nie można brać w rachubę; a jeżeli w tej sprawie prasa[20] zaznaczyła, że obowiązkiem regencji jest podnieść ilość niemieckiego żywiołu stolicy prowincji przez two­rzenie szkół państwowych, to przeoczyła, że seminarium z pol­skimi wychowankami bardzo mało do tego się przyczynia, [i że w obecnym stanie rzeczy nie chodzi o to, aby germanizować polskie okręgi przez seminaria, lecz odwrotnie, seminaria przez wpływ niemieckiego żywiołu]"[21]. Następnie jeszcze pisze na­czelny prezes, że Poznań jako wielkie miasto i dlatego, że za­ludniony jest dwiema odrębnymi narodowościami, nie wpływa korzystnie na wychowanie, natomiast Rawicz położony blisko granicy gwarantuje „nie dopuszczanie polskich i ultramontannych wpływów“ tym bardziej, że uczęszczać tam będą Ślązacy i ewan­gelicy. Należało by także do grona nauczycielskiego powołać kilku ewangelików, co było by „rękojmią wychowania seminarzy­stów w duchu niemieckim". W końcu prosi ministra o wydanie decyzji odnośnie tej „reorganizacji".

    Magistrat Wschowy, dowiedziawszy się z gazet o mającym nastąpić przeniesieniu seminarium nauczycielskiego do Rawicza, stara się w Prow. Kolegium Szkolnym o umieszczenie tej szkoły w Wschowie. To miasto bowiem, tak piszą, jeżeli nie więcej, to przynajmniej tak samo jak Rawicz nadaje się na siedzibę semi­narium nauczycielskiego: miasto jest całkiem niemieckie z prze­wagą ewangelików, okolica jest niemiecka, podczas gdy okolica Rawicza jest polska, położenie miasta jest bardzo zdrowe (nigdy nie było w nim cholery), ojcowie miasta chcą Wschowie „przy­sporzyć ruchu i świeżego życia“. Zdaje się, że magistratu wschowskiego nie zaszczycono nawet odpowiedzią.

    Odpowiedź ministra Falka (9.VI.1874) opiewała, że zasad­niczo zgadza się on na propozycje tyczące reorganizacji i prze­niesienia seminarium do średniego miasta. Wcale nie podziela jednak zdania prasy; jego zdaniem zakład eksternatowy - parytetyczny lepiej swe zadanie spełni w jakimś mieście prowincjo­nalnym, aniżeli w Poznaniu. Natomiast wysuwa on inne trud­ności: wybór Rawicza wcale mu nie odpowiada, gdyż obawia się, że w Rawiczu zabraknie seminarzystów, ponieważ Ślązacy będą woleli iść do Oleśnicy, gdzie niebawem ma powstać semi­narium nauczycielskie. W Rawiczu nie będzie można utworzyć utrakwistycznej szkoły ćwiczeń. A szkoła taka jest niezmiernie ważna, albowiem w niej seminarzyści mają się uczyć sposobu przyswajania dzieciom polskim języka niemieckiego. Z tej przy­czyny w rachubę wchodzić może jedynie miasto, w którym by przy seminarium mogła istnieć utrakwistyczna szkoła ćwiczeń. „Gdyby jednak, wbrew oczekiwaniu, nie moż­na znaleźć żadnego wszechstronnie nadają­cego się, średniego miasta prowincjalnego, wtedy bez wątpienia pozostać się winno przy mieście Poznaniu[22] gdzie seminarium, jak to w referacie Prowincjonalnego Kolegium Szkolnego przekonywu­jąco jest udowodnione, powinno być urządzone jako internat. Należało by w takim wypadku jak najrychlej poszukać na ten cel odpowiedniego placu; zalecało by się rozważyć, czyby dla semi­narium nie można nabyć pustych obecnie budynków poklasztornych SS od Najświętszego Serca Jezusa[23] położonych przed bramą Wildecką.”[24] W końcu każe minister sprawę tę dalej jeszcze rozpatrywać, aby w budżecie na następny rok, tj. 1875/76, mógł wstawić odpowiednie kwoty tytułem tej „reorganizacji”.

    Widzimy z tego, że ministrowi wcale się tak nie spieszyło z przeniesieniem seminarium, nie zadecydował też dotąd, że se­minarium należy usunąć z Poznania — a raczej jest za pozosta­wieniem go w Poznaniu. Natomiast jego podwładni z Poznania wszelkich sił dokładają, ażeby seminarium jak najrychlej usunąć z Poznania. Radca Kügler zasiadł więc znowu przy biurku i na­pisał obszerny elaborat, który naczelny prezes Günther przesłał Falkowi dnia 23 czerwca 1874. Donosi w nim, że o polskie dzieci dla szkoły ćwiczeń w Rawiczu nie będzie trudno, ponie­waż gmach seminaryjny wybuduje się w Sierakowie, przed­mieściu Rawicza, i do szkoły ćwiczeń będzie uczęszczało 20 dzieci z Łaszczyna i Izbic, „a doświadczenie uczy . . . , że naj­większą trudnością dla nauczycieli polskiej narodowości uczą­cych polskie dzieci języka niemieckiego jest nieznajomość języ­ka wykładowego, a nie nieznajomość metody nauczania; jeżeli natomiast język wykładowy jest znany, a zachodzi tylko niezna­jomość metody nauczania, to drogą krótkotrwałej poglądowej nauki można sobie przyswoić odpowiednią zręczność. Wyuczenie seminarzystów polskiej narodowości używania swobodnie języka niemieckiego będzie możliwe, jeżeli skasuje się internaty, nie­mieckim rodzinom powierzy się wychowanie seminarzystów i wyłącznie do rodzin niemieckich ograniczy się ich towarzyskie obcowanie, czyli że seminaria nauczycielskie będzie się urządzać wyłącznie w niemieckich okolicach”. Z tej tylko przyczyny Prow. Kolegium Szkolne chce widzieć seminarium w Rawiczu. Zbija się też wywody ministra, który nie wierzy w przypływ wychowanków ze Śląska; przecież Paradyż, tak dowodzi naczel­ny prezes, leży tuż przy. granicy, a paradyskie seminarium cieszy się coraz większą frekwencją, podczas gdy kcyńskie seminarium coraz to mniej ma wychowanków. W końcu prosi naczelny prezes ministra o wyrażenie swej zgody na przeniesienie semi­narium do Rawicza. —

    Ale ministrowi wcale nie było tak pilno, jak panom w Po­znaniu. Przecież swym pismem z dnia 9 czerwca kazał sprawę „reorganizacji” seminarium poznańskiego dalej rozpatrywać i opra­cować plan kosztów „reorganizacji”. Na list naczelnego prezesa z dnia 23 czerwca nie daje więc żadnej odpowiedzi, lecz czeka na kosztorys. Prow. Kolegium Szkolne, które spodziewało się rychłej i „przychylnej” decyzji ministra, niepokoi się teraz i dnia 6 lipca śle naczelny prezes Günther do ministra pismo (opraco­wane przez Küglera), w którym donosi, że Prow. Kolegium Szkolne „myślało (hat geglaubt), iż miało trzymać się swej propozycji z dnia 20 maja przeniesienia seminarium do Rawicza, i na pod­stawie dalszych rzeczywistych badań, w przeciwieństwie do swych dawniejszych wywodów, przekonało się obecnie o możliwości utworzenia w Rawiczu utrakwistycznej szkoły ćwiczeń”. Semi­narzystów nie zabraknie, ponieważ w kierunku północno-zachod­nim od Rawicza utworzy się preparandę i zobowiązywać się będzie przynajmniej wszystkich katolickich preparandów do wstę­powania do rawickiego seminarium. Z innych miast prowincjonal­nych, w których by można urządzić seminarium nauczycielskie, wchodzi w grę jedynie Leszno; lecz w Lesznie i okolicy nie ma polskich dzieci potrzebnych do istnienia utrakwistycznej ćwiczeniówki. Na wypadek, że minister, mimo wszystko, nadal obsta­wać będzie przy Poznaniu, proponuje naczelny prezes urządzić tu jedynie seminarium internatowe, ażeby uniemożliwić wpływy ultramontanne na seminarzystów, lecz wtedy konieczne będą zmiany w gronie nauczycielskim, a zwłaszcza na stanowisku dyrektora. Były klasztor SS Sercanek nadaje się na internat, gdyż Wilda jest tak samo polska jak Środka; należało by wszcząć akcję o kupno tego klasztoru.

    Odezwała się teraz „Ostdeutsche Zeitung” (9.VII). Z „au­tentycznego źródła” gazeta ta dowiedziała się, że minister chce seminarium pozostawić w Poznaniu, a chce jedynie przenieść je z klasztoru poreformackiego na inne miejsce. Obawę swą wobec takiego załatwienia kwestii seminaryjnej wyraża dziennik ten następującymi słowy: „A jak stoi sprawa z przemianą tegoż seminarium na symultanne? Jesteśmy zdania, że jeżeli już raz postanowiono wstrząsnąć tym starym instytutem, to jedynie w tym celu, ażeby stworzyć coś lepszego i zaspokoić prawdziwą potrze­bę miasta i prowincji, co uczynić może jedynie seminarium symul­tanne”.

    Decyzja niebawem zapadła. Pismem z dnia 25 lipca 1874 minister Falk wyraża swą zgodę na przeniesienie poznańskiego seminarium do Rawicza polecając równocześnie zorganizować je jako eksternat tak, by przyjmować można do niego także ewangelickich wychowanków i nauczycieli. Wszystko ma przy­gotować naczelny prezes i do 15 sierpnia podać kwotę potrzeb­ną na przeprowadzkę i reorganizację, która to suma ma figuro­wać w budżecie na przyszły rok (1875/76). Jednak władze po­znańskie inaczej interpretują pismo ministra. Jak z dalszego ciągu tej pracy jeszcze się dowiemy, uważały one pismo to za „pełnomocnictwo” do zawarcia kontraktu i natychmiast, a nie dopiero w następnym roku, przystąpiły do realizowania „reorga­nizacji” chcąc ministra stawić przed fakty dokonane. Pismo Falka przesyła natychmiast (27.VII.) naczelny prezes Prow. Kolegium Szkolnemu celem orzeczenia się w terminie do 10 sierpnia. Jeszcze tego samego dnia (27. VII.) donosi Kügler magistratowi rawickiemu, że nadeszło pełnomocnictwo od ministra i z tego powodu przyjedzie on 31 lipca do Rawicza, aby załatwić tam wszystkie sprawy (kontrakt najmu szkoły, ewtl. kupno gruntu, stancje dla uczniów, mieszkania dla nauczycieli, urządzenie szkoły ćwiczeń) osobiście!

    Dnia 1 sierpnia referuje Kügler naczelnemu prezesowi, co podczas swego dwudniowego (30 — 31 VII.) pobytu w Rawiczu załatwił, a mianowicie:

    1. Za 400 talarów rocznie miasto odstąpi całą nowo wybudowaną szkołę oraz salę i pokój w starej szkole — najdłużej do 1 października 1877 r. Kügler uważając taką propozycję miasta za korzystną sporządził na miejscu kontrakt, który po zatwierdzeniu przez wła­dze miejskie nadejdzie do regencji.
    2. Wynajął miejską salę gimnastyczną i boisko za roczną opłatą 20 talarów. Resztę brakujących lokali znajdzie się w sąsiedniej szkole realnej.
    3. Wszczął pertraktacje o kupno gruntu; o dalszym prze­biegu tej sprawy doniesie magistrat rawicki.
    4. Szkole ćwiczeń przydzieli się z miejskiej szkoły symultannej około 75 dzieci (w tej liczbie około 20 dzieci polskich). Gminie Łaszczyn obiecał, że za dzieci uczęszczające w przyszłości do seminaryjnej szkoły ćwiczeń rząd będzie płacił podatek szkolny. Zobo­wiązał też nauczyciela Gruszczyńskiego z Łaszczyna, ażeby łaszczyńskich rodziców namawiał do posyłania swoich dzieci do ćwiczeniówki, a z tymi, którzy na to wyrażą swą zgodę, natychmiast sporządzał pisemnie zobowiązania. Jeżeli gmach seminaryjny wybuduje się na Sierakowie, to do szkoły ćwiczeń będą uczęsz­czać nie tylko dzieci z Łaszczyna, ale także z Izbic.
    5. Mieszkań dla nauczycieli seminaryjnych jest więcej niż potrzeba.
    6. Ilość stancyj dla seminarzystów jest wystarczająca.
    7. Proboszcz, ksiądz Gaertig, będzie odprawiał nabożeń­stwa dla seminarzystów i obiecał też, że w semina­rium będzie udzielał w 6 godzinach tygodniowo nauki religii za 200 tal. rocznej remuneracji.

     Prócz tego sprawozdania Küglera przesłało Prow. Kolegium Szkolne (tj. Kügler i Tschackert) dnia 11 sierpnia naczelnemu prezesowi odpowiedź na jego pismo z dnia 27 lipca. Kügler i Tschackert donoszą, że zgodnie z udzielonym im pełnomocnic­twem ministra (z dnia 25 VII.) załatwili wszystko tak dalece, że 1 października 1874 będzie można seminarium poznańskie przenieść do Rawicza i dodają, że kontrakt przedłoży się ministrowi później (nachtraglich) do zatwierdzenia. W dalszym ciągu tego elaboratu powtarzają to, co już w poprzednich listach do naczelnego prezesa i ministra pisali i usiłują przekonać naczel­nego prezesa, że takie załatwienie sprawy jest dobrym intere­sem finansowym, a następnie omawiają obecny skład grona nau­czycielskiego seminarium poznańskiego. „Speers jest, abstra­hując nawet od jego stosunków z kołami polsko-klerykalnymi[25], mało zdatny na dyrektora, ponieważ brak mu stanowczości i częściowo także oględności (Umsicht). [Nie potrafiłby wyzwolić się z wpływów ultramontannych; jednak faktów pewnych, które by uzasadniały jego zwol­nienie z dotychczas zajmowanego stanowiska nie ma.]25) Prosimy o przeniesienie go do parafii królewskiego patronatu [ale dopiero po przeniesieniu seminarium, aby podczas przeprowadzki nie wpływał ujemnie na seminarzystów].[26] Proponują emerytować Klonowskiego, a zwłaszcza Malczewskiego, „Polaka z narodowości i usposobienia, udzielającego polskiego i geografii w sposób mało zadowalający”. Nauczycieli seminaryjnych Kasińskiego i Biedermanna chcą zabrać do Rawicza, a Goertza, który „uległ wpływom polsko - narodowym”, chcą — w interesie służby — przenieść do innej prowincji. Następnie proszą o obsadzenie stano­wiska pierwszego nauczyciela (po Malczewskim) ewangelickim, zamiast, jak to dotychczas bywało, katolickim księdzem (katechetą); religii bowiem udzielać może w Rawiczu tamtejszy proboszcz Gaertig, który jest „politisch zuverlässiger” (politycznie pewny). Poza tym chcą jeszcze powołać 2 pomocnicze siły nauczycielskie. Do tego ela­boratu dołącza Prow. Kolegium Szkolne etat na czas od 1875 — 1878 i spis seminarzystów, w którym nazwiska uczniów niemiec­kiej narodowości zakreślono czerwonym ołówkiem.

    Po dwóch dniach (13.VIII.) donosi naczelny prezes mini­strowi wszystko, co mu Kügler i Tschackert napisali, dodając jeszcze od siebie, że dyrektora księdza Speersa można by prze­nieść na plebanię królewskiego patronatu do innej prowincji, ponieważ w poznańskiej takie stanowisko nie wakuje, i że „zaleca się, aby ze względu na stan budowlany gmachu seminaryjne­go przeprowadzka koniecznie już 10 października br. była uskutecz­niona”. Znowu więc nowy argument przytacza naczelny prezes, aby przyspieszyć przeniesienie seminarium: „stan budowlany gmachu seminaryjnego”. Nie wyjaśnia jednak bliżej naczelny prezes, co rozumie pod określeniem „stan budowlany gmachu”. Przecież gmach seminaryjny dziś jeszcze, tj. 65 lat po napisa­niu tych słów przez naczelnego prezesa, stoi, jak stał wówczas, a reperacje w tym czasie w nim wykonane były tego rodzaju, jak tynkowanie, bielenie, zmiana podłóg, przestawianie ścian. Pierwszą restaurację po opuszczeniu gmachu przez seminarium dokonano dopiero po 8 latach w roku 1882.

    Kontrakt z prośbą o zatwierdzenie wysłało Prowincjonalne Kolegium Szkolne ministrowi dnia 25 sierpnia 1874. Ale ani naczelny prezes, ani Prow. Kolegium Szkolne nie otrzymują od ministra odpowiedzi, a przewidziany na przeprowadzkę dzień zbliża się.

    Niepokoją się panowie w gmachu pojezuickim! Dnia 9 września 1874 wysyła naczelny prezes — już nie list, lecz de­peszę do ministra z zapytaniem, czy można rozpocząć przygoto­wania do przeprowadzki mającej nastąpić 1 października i czy nauczycielom seminaryjnym można polecić wyszukanie sobie mieszkań w Rawiczu. Na telegram odpowiedział Falk listem da­towanym 11 września, że godzi się, aby przeprowadzka do Ra­wicza odbyła się dnia 1 października, aczkolwiek uważa, że ter­min ten jest zbyt bliski i dotychczas nie załatwiono ani sprawy księdza Speersa, ani nie powołano 3 nowych nauczycieli. Jego zdaniem wpierw powinno się te sprawy załatwić i z tej przyczy­ny, tak pisze minister, — „powinno seminarium na razie tam pozostać“, a przeniesienie jego można by uskutecznić w przeciągu ostatniego kwartału. Koszta przeprowadzki uważa minister za zbyt wygórowane i donosi jeszcze, że na kupno gruntu i budo­wę nowego gmachu seminaryjnego nie ma pieniędzy.

    Naczelnemu prezesowi i Prow. Kolegium Szkolnemu na ni­czym tak bardzo nie zależało, jak na najrychlejszym wydaleniu seminarium nauczycielskiego z Poznania. Przenieść wpierw se­minarium, o resztę nas głowa boleć nie będzie — tak myśleli oni — i aby zapobiec ponownemu przewlekaniu z strony ministra spra­wami personalnymi, odpowiada naczelny prezes ministrowi, że księdza Speersa nie trzeba zaraz zwalniać; będzie nawet korzy­stnie, jeżeli go się na razie na dotychczasowym stanowisku zostawi. Za obu emerytów zarządzi się zastępstwa: Klonowskiego zastę­pować będzie „politycznie pewniejszy" Kiełczewski z Kcyni, a Malczewskiego profesor Beyer z rawickiej szkoły realnej. Nic już nie wspomina o Goertzu, który „uległ wpływom polsko-narodowym“.

    Dnia 16 września zatwierdził minister kontrakt, a 22 wrze­śnia odpisuje, że godzi się na propozycję dotyczącą nauczycieli i że nie sprzeciwia się wcześniejszej przeprowadzce, upomina tyl­ko, by ograniczono się z wydatkami.

    Prowincjonalne Kolegium Szkolne dopiąwszy nareszcie tego, co chciało, poleca nauczycielom seminaryjnym starać się o mie­szkania w Rawiczu, magistratowi rawickiemu każe przygotować ubikacje dla szkoły, magistratowi miasta Poznania donosi, że dnia 30 października zostanie zamknięta szkoła ćwiczeń na Śródce, a Komisji Stanów Prowincjonalnych, że pozostawia jej woli obsa­dzenie kierownictwa zakładu dla głuchoniemych[27], ponieważ z początkiem listopada seminarium zostanie przeniesione do Rawicza. Kilka dni później Prow. Kolegium Szkolne uwiadamia magistrat rawicki, że nauka w szkole ćwiczeń rozpocznie się dnia 16 lis­topada, wobec czego winien on do tej szkoły przekazać

    1. wszystkie dzieci narodowości polskiej (koło 20) dla jednoklasówki,
    2. około 75 katolickich i ewangelickich dzieci różnego wieku do trzyklasówki.

    Dyrektorowi seminarium, ks. Speersowi, doniosło Prow. Ko­legium Szkolne, że dnia 30 października zakończyć należy zaję­cia szkolne w Poznaniu i seminarzystów, którzy przy przepro­wadzce nie będą potrzebni, posłać do domu, gdyż nauka w Rawiczu rozpocznie się 16 listopada. Rzeczy niepotrzebne nale­ży zostawić w Poznaniu, a w Rawiczu ma ks. Speers wystarać się o odpowiednie stancje dla seminarzystów i urządzić szkołę ćwiczeń.

    W końcu września wyznaczył minister na stanowisko ewangelickiego nauczyciela seminaryjnego dotychczasowego kierow­nika preparandy Marschalla z Schmiedeberg (Kowalewko).

    Jak zareagowała prasa poznańska na fakt przeniesienia se­minarium do Rawicza?

    W dniach 28 i 29 lipca 1874 przyniosły gazety poznańskie krótką notatkę o tym, że minister zdecydował się na przeniesie­nie seminarium do Rawicza. Dnia 30 lipca dowiadujemy się z dzienników, że z tej przyczyny burmistrz poznański Kohleis wy­stosował do magistratu i rady miejskiej list, w którym podaje do wiadomości memoriał, jaki w charakterze inspektora szkolne­go przedłożył dnia 30 czerwca 1874 r. naczelnemu prezesowi[28]. W memoriale tym proponuje, ażeby w obwodzie regencji poz­nańskiej skasować wszystkie wyznaniowe seminaria nauczyciel­skie z internatami, a na miejsce ich stworzyć w Poznaniu jedno niewyznaniowe seminarium nauczycielskie, eksternat. Nie obawia się on, że seminarzyści będą mieszkali u Polaków; główna rzecz, to przyswojenie sobie w seminarium języka niemieckiego. Dalej proponuje on powiększenie w Poznaniu ilości gimnazjów, jeżeli nie do czterech, to przynajmniej do trzech, oraz przekształcenie ich na symultanne. List ten został odczytany na sesji rady miejskiej dnia 29 lipca[29].

    W numerze z dnia 30. VII. w artykule pt. „Simultan-Lehrer-Seminar und Simultan-Gymnasium“ wyraża „Ostdeutsche Zeitung“ swe wielkie zdziwienie z tego, że tak szybko i niespo­dziewanie, bez większego powodu, zapadła decyzja przeniesienia seminarium do Rawicza. „Nie można znaleźć przekonywających powodów. Czy uważa się seminarium za zreorganizowane już tym, że przenosi się je do niemieckiego miasta? W Poznaniu nie­mieckie życie i niemiecki charakter tak bardzo dominują, że opanowują wszelkie stosunki, jeżeli jednak wpływom tym nie uległo tutejsze katolicko-polskie seminarium nauczycielskie, to przyczyna tego tkwi w tym, że aż dotąd pozostawiono je jako internat w kleszym zakątku za Wyspą Tumską (Pfaffenviertel hinter der Dominsel) i że dotychczas władza ustanawiała przy nim prawie wyłącznie katolicko-polskich, często nawet zupełnie nie­zdatnych nauczycieli. W takim stanie również w Rawiczu se­minarium nic nie zdziała. Nie mamy dziś chęci omawiania wszystkich naturalnych niedogodności, jakie w małym mieście z konieczności będą udziałem seminarium i seminarzysty, który pochodząc przeważnie ze skromnych warunków w małostkowościach małego miasta nie będzie miał okazji do rozszerzenia swego ho­ryzontu — a później jako nauczyciel, zubożały duchowo, nierzad­ko także pod względem fizycznym postać nędzna (Jammergestalt), w towarzystwie przedmiot pośmiewiska, pod żadnym względem nie dorośnie swemu wysokiemu zadaniu. Tylko rozległe stosun­ki i swobodny w nich rozwój mogą młodego seminarzystę dosta­tecznie uzdolnić do jego trudnego zawodu".

    „Kurier Poznański" (31.VII.) także podał tekst memoriału Kohleisa.

    Nic nie pomógł protest rady miejskiej uchwalony na sesji z dn. 9 września, gdzie domagano się pozostawienia seminarium nauczycielskiego w Poznaniu, a na wypadek zapadnięcia już decyzji proszono, ażeby w Poznaniu urządzono nowe symultanne seminarium jako eksternat[30].

    Odezwały się jeszcze dwa głosy, jeden niemiecki a drugi polski: w „Posener Zeitung" z dnia 24 września (nr 667) niejaki B. w artykule pt. „Zur Seminarfrage" zbija wywody Kohleisa. Ów B. przyznaje, że założenie jednego wielkiego seminarium wypadnie taniej; jednakowoż w seminarium nauczycielskim wielką wagę kładzie się na wychowanie seminarzystów, a najsku­teczniej wychowują małe seminaria. Wybór Rawicza na siedzibę seminarium uważa B. za nieszczęśliwy, albowiem Rawicz nie mając mieszanej ludności nie reprezentuje typu tutejszego mia­sta prowincjonalnego. Lepsze pod tym względem są Leszno, Śrem. — „Kurier Poznański" tego samego dnia po skrytykowaniu memoriału Kohleisa i skomentowaniu kwestii języka, symultanności, eksternatu i internatu napisał: „Pan Kohleis podaje nowe sposoby rychlejszej germanizacji przez urządzenie wszędzie szkół mieszanych, bezwyznaniowych. Plan ten dowcipnie i logicznie zało­żony, ale jednego w rachunek nie mógł wziąć, a dlatego jest właś­nie mylny i błędny. A to, co pohańbi wszystkie plany zgermanizowania, jest to silna wola, żeby pozostać wiernymi tradycjom ojczy­stym, którą natchną rodzice polscy dzieci swe już od kolebki“.

    Artykuły te żadnego wpływu na bieg sprawy nie wywarły. Później przynosiły gazety tylko krótkie notatki o przenoszeniu seminarium, że wakacje seminaryjne trwać będą od 1 — 15. XI, że w gmachu poseminaryjnym zostaną umieszczeni przestępcy wojskowi (tzw. ,,szarki“), że dzieci uczęszczające dotychczas do seminaryjnej szkoły ćwiczeń przekazano do szkoły przy tumie[31].

    W połowie października 1874 r. pojechał dyrektor, ks. Speers, do Rawicza. Stancje dla seminarzystów były, ale nie wszystkie były odpowiednie. Tylko jedna kosztowała 90 talarów rocznie, reszta zaś 100 talarów i więcej. Doniósł on Prow. Kolegium Szkol­nemu, że z Łaszczyna zapisano do szkoły tylko 20 polskich dzieci, gdyż rodzice niechętnie oddają je do tej szkoły. Ale, że miasto Rawicz do szkoły ćwiczeń przekaże jeszcze 29 polskich dzieci, liczba będzie wystarczająca. Co się tyczy dzieci niemieckich, to na uczniów szkoły ćwiczeń wybrali nauczyciele z miejskiej szkoły 75 najsłabszych i najgłupszych dzieci. Wobec zastosowa­nia takiej selekcji ks. Speers zaprotestował na miejscu i zaraz ogłosił w rawickiej gazecie, aby rodzice sami swe dzieci do szko­ły ćwiczeń zgłaszali. Chciał on bowiem sam wybrać z większej ilości dzieci osobiście przez rodziców zgłoszonych odpowiednie do ćwiczeniówki. Postąpienie ks. Speersa oburzyło magistrat rawicki, a to dlatego, iż przewidywał, że utraci znaczną ilość opłat szkolnych za dzieci uczęszczające do miejskiej szkoły, albowiem rodzice — także zamożniejsi — tłumnie zgłaszali swe dzieci do bezpłatnej szkoły ćwiczeń. Magistrat wniósł do Prow. Kolegium Szkolnego protest żądając, aby wszyscy rodzice, bez względu na to czy ich dziecko uczęszczać będzie do miejskiej szkoły, czy też do szkoły ćwiczeń, uiszczali opłaty szkolne. Prowincjo­nalne Kolegium Szkolne miało w tej sprawie swoje własne zda­nie i po wyjaśnieniu kwestii magistrat odstąpił od swego żądania i musiał zgodzić się na utarty już zwyczaj praktykowany wów­czas w Poznaniu i Bydgoszczy, wypłacania co roku z kasy miejskiej do kasy seminaryjnej pewnej opłaty szkol­nej za dzieci z miasta uczęszczające do seminaryjnej szkoły ćwiczeń.

    Dnia 30 października zakończono naukę w Poznaniu i za­częto pakować. Co się mało lub też zupełnie nie nadawało do użytku, zostawiono w Poznaniu: stare ławy, stoły, stołki, łóżka, sprzęty gimnastyczne, kuchenne, ogrodowe, kościelne i stare książki z biblioteki. Opiekę nad tym wszystkim, co zostało w Poznaniu, powierzono nauczycielowi głuchoniemych Walentemu Matuszewskiemu, a później emerytowanemu nauczycielowi semi­naryjnemu Klonowskiemu. Stróżem tych rzeczy mianowano Mi­chalskiego, dotychczasowego pedla seminaryjnego. Co było dobre i zdatne do użytku, zabrano do wynajętej od magistratu rawickiego szkoły chłopców przy ulicy Frydrychowskiej.

    „Kto w poniedziałek[32] rano pomiędzy 7 a 8 godziną wi­dział tłumy młodych mężczyzn spieszących, jednych dorożką, a innych pieszo — z dworca do miasta, ten mógłby myśleć, iż chodzi tu o jakiś pobór do wojska. Rzeczywiście młodzieńcy ci otrzymali od swego dyrektora ordre stawienia się“. Tymi słowy rozpoczyna „Posener Zeitung“ swoją korespondencję rawicką z dnia 19 listopada 1874 r. Młodzieńcy, o których mowa, spieszy­li na otwarcie swej uczelni. Uroczystość ta rozpoczęła się dnia 16 listopada rano o godzinie 9 nabożeństwem w katolickim kościele. Po nabożeństwie udali się wychowankowie do swych no­wych klas, gdzie zapoznano ich z rozkładem lekcyj i regulaminem. Następnego dnia przyjęto 60 niemieckich i 29 polskich dzieci do szkoły ćwiczeń. Zgłoszeń było tak wiele, że nie można było wszystkich uwzględnić. Dzieci żydowskich nie przyjęto np. wcale. Żydzi bardzo oburzeni takim postępowaniem chcieli sprawę tę przedłożyć Prowincjonalnemu Kolegium Szkolnemu. Tegoż dnia wieczorem wydało miasto w Hotelu pod Zielonym Drzewem ko­lację ku uczczeniu grona nauczycielskiego. Dnia 18 listopada rozpoczęła się regularna nauka[33].

    Po przeniesieniu seminarium nauczycielskiego do Rawicza, starały się o nabycie gruntów i budynków poseminaryjnych na­stępujące instytucje:

    1. Intendentura V. Korpusu Armii (na koszary).
    2. Stany Prowincjonalne (na zakład dla głuchoniemych).
    3. Magistrat miasta Poznania (na szkołę elementarną).

    Ponieważ Prow. Kolegium Szkolne chciało grunt i budynki sprzedać jak najkorzystniej, ażeby uzyskać tym sposobem odpo­wiedni fundusz na budowę domu seminaryjnego w Rawiczu, za­pytał się naczelny prezes, ze względu na trzech tylko konkuren­tów — jeszcze następujące urzędy, czyby do swych potrzeb nie mogły użyć gmachu i gruntów poseminaryjnych:

    1. Królewską Regencję w Poznaniu, 2. Sąd Apelacyj­ny w Poznaniu, 3. Bank Pruski w Poznaniu, 4. Dyre­kcję Telegrafów we Wrocławiu, 5. Naczelną Dyrekcję Poczty w Poznaniu, 6. Królewski Konsystorz w Pozna­niu, 7. Prowincjonalną Dyrekcję Podatków w Poznaniu.

    Ale oprócz trzech wyżej podanych reflektantów żadna inna instytucja nie miał zamiaru kupienia b. posiadłości seminaryjnych. Nastąpiły teraz długotrwałe pertraktacje pomiędzy wojskiem a Stanami Prowincjonalnymi.[34] Wreszcie w roku 1876 wojsko od­stąpiło od kupna dla braku funduszów. Ale jako reflektant wy­stąpił teraz magistrat poznański, który na gruntach poseminaryjnych chciał pomieścić szpital i sierociniec. Ponieważ Stany Prowincjonalne od kupna nie chciały odstąpić, a obiema instytucjami, magistratem i stanami — kierowało przy zamiarze kupna dobro publiczne, załatwiono wreszcie sprawę w ten sposób, że magistra­towi odstąpiono za 4000 marek 5945 m2 ogrodu przy ul. Byd­goskiej nr 4, gdzie później postawiono szkołę, a resztę sprzeda­no za 51000 marek Stanom Prowincjonalnym. Kontrakt kupna podpisano dnia 13 listopada 1879 r., a król pruski zatwierdził go 16 sierpnia 1880 r.

    Co się tyczy pozostawionych w Poznaniu niepotrzebnych sprzętów itp., to niektóre, jak np. sprzęty kuchenne, porce­lanę i łóżka, przekazano w roku 1875 seminarium nauczycielskiemu w Koźminie, Kcyni, Paradyżu i preparandzie w Czarn­kowie. Dużo rzeczy skradziono w roku 1876, kiedy to z po­wodu powodzi umieszczono w gmachu poseminaryjnym około 70 rodzin (mniej więcej 250 osób). Co nie rozdano, to sprzedano w roku 1877 na licytacji (np. za 22,80 marek rząd długości 22 m starych książek) za kwotę 289,80 marek. Sprzętów kościel­nych nie licytowano. Różne rzeczy z kościoła seminaryjnego przekazano gimnazjum w Reszlu, kościołowi pobernardyńskiemu w Poznaniu, gimnazjum św. Marii Magdaleny w Poznaniu, semi­narium nauczycielskiemu w Głogówku na Śląsku. Resztę sprzę­tów kościelnych, których wartość oszacowano na 1124,25 marek, sprzedano w roku 1881 Stanom Prowincjonalnym za 600 marek. Sprzęty te, o które starały się poprzednio też zarządy kościołów w Janowcu, Sulmierzycach i Krzywiniu, pozostały w kościele św. Kazimierza.

    Zakład głuchoniemych korzystał zaraz po wyprowadzeniu się seminarium od 1874 r. z ogrodów, sali gimnastycznej i eko­nomii, od roku 1877 zajmował całe pierwsze piętro gmachu poseminaryjnego, a dnia 8 listopada 1879 objął na polece­nie Stanów Prowincjonalnych W. Matuszewski, dyrektor zakładu głuchoniemych, całą realność seminaryjną — za wyjątkiem tego, co kupił magistrat — w posiadanie.

    Tak przedstawia się koniec placówki oświatowej w Pozna­niu, która przez lat 70 promieniowała na całe księstwo.

    Dziś, kiedy to na płytach marmurowych i kruszcowych, w na­zwach ulic i na tabliczkach objaśniających nazwy ulic przypomina się minione czasy, będzie także na miejscu, tak nam się przynaj­mniej zdaje, wyliczyć, chociaż na papierze, wszystko to, co dziś jeszcze przypomina w Poznaniu istnienie dawniejszego semina­rium nauczycielskiego na Śródce.

    Gmach poseminaryjny dziś jeszcze stoi w całej swej dawniejszej okazałości i równoczesnej prostocie stylu, a obok niego wznosi się dawniejszy kościół pod wez­waniem św. Kazimierza. W zakrystii tego kościoła wmurowana jest tablica ufundowana z okazji obcho­du 100-lecia seminarium w roku 1904 przez byłych wychowanków ku uczczeniu zmarłych dyrektorów i nauczycieli seminaryjnych.

    Kilka nagrobków przy kościele św. Jana Jerozo­limskiego i na cmentarzu parafii Świętojańskiej przypo­mina nam pochowanych tam profesorów seminarium.

    W bibliotekach znajdziemy rzadkie już dziś a cen­ne książki, których autorami byli nauczyciele semi­naryjni, mianowicie Szczepkowskiego „Sto i jedna bajek”, Klonowskiego „Szczeble do nieba”, ks. Bogedaina i Nachbara „Chorał”, liczne pisma pedagogiczne Ewarysta Estkowskiego, Baecka geografię W. Ks. Po­znańskiego, czasopismo „Szkoła Polska”, którego naj­wybitniejszymi współpracownika byli nauczyciele se­minaryjni.

    Nazwą ulicy swego imienia uczczony został tylko Ewaryst Estkowski.

    Istnienie seminarium nauczycielskiego w Poznaniu, które na całą Wielkopolskę wielki wpływ wywarło, należało by, „uwiecz­nić”4 nadając jednej z nowo tworzących się ulic wzgl. placów w okolicy zakładów dla głuchoniemych na Śródce nazwę albo ul. Seminaryjnej, Nauczycielskiej itp., albo też chrzcząc ją na­zwiskiem jednego z b. profesorów seminaryjnych[35].


    [1] Prócz źródeł podanych w tekście praca niniejsza głównie oparta jest na aktach znajdujących się w Archiwum Państwowym w Poznaniu, a miano­wicie: Akta Województwa nr. 1363, Akta Kuratorium nr. 847, Akta seminarium rawickiego pt. Die Verlegung des kath. Schullehrer - Seminars von Posen nach Rawitsch.

    [2] Festsehrift zur Feier des 100 jährigen Bestehens des Posen-Rawitscher Königliehen Schullehrer-Seminars Rawicz 1904. (Broszura anonimowa, której autorem był Kolbe).

    [3] Umarł jako wrocławski biskup-sufragan w Pszczynie 1860 r. Por. też Hist. Monatsblätter 1914, str. 130 i n.; Ks. Kudera: Obrazy Ślązaków, Mikołów 1920, tom I. Encyklopedia Powszednia Orgelbranda t. III.

    [4] Kurier Poznański z dn. 31. XI. 1021, Nr 272.

    [5] Eduard Heinrich Flottwell (ur. 23 lipca 1786 w Insterburgu, zm. 28 maja 1865 w Berlinie) – polityk pruski, nadprezydent Wielkiego Księstwa Poznańskiego. W 1830 został naczelnym prezesem Wielkiego Księstwa Poznańskiego, stanowiącego prowincję pruską. Prowadził aktywną politykę germanizacyjną, zarządził ostre represje wobec wielkopolskich uczestników powstania listopadowego (głównie konfiskaty majątków). Nadał urzędowy charakter językowi niemieckiemu (1832), rozbudował system policyjny. 31 marca 1833 wydał dekret, na mocy którego miały ulec kasacji wszystkie klasztory w Wielkim Księstwie Poznańskim (z równoczesną konfiskatą majątku) w ciągu trzech lat. Dążył jednocześnie do emancypacji Żydów, przy jednoczesnym integrowaniu ich ze społeczeństwem niemieckim.

    [6] Zob. Dr St. Karwowski: Historia Wielkiego Księstwa Poznańskiego, tom II. — Poznań 1919.

    [7] A. P. — Akta Kuratorium 817.

    [8] Redakcja podaje, że jest nim „eia praktischer Schulmann“.

    [9] W Poznaniu, Paradyżu i Kcyni.

    [10] Słowa te zapewne odnoszą się do nauczyciela poznańskiego semi­narium Malczewskiego, polonisty, który bardzo źle po niemiecku mówił.

    [11] z dn. 28. II. 1871. nr. 118.

    [12] z dn. 16. III.1871, nr. 188.

    [13] Dr Karol Schneider był od 1831—1857 nauczycielem gimnazjalnym w Krotoszynie, 1857 pastorem w Środzie, 1863—67 dyrektorem sem. naucz. w Bydgoszczy. W r. 1872 został powołany do pruskiego ministerstwa oświaty. W pamiętniku swym: „Ein halbes Jahrhundert im Dienste von Kirche und Schule“, — Berlin 1900, pisze on, że chętnie przyjął stanowisko nauczyciela gimnazjalnego w Krotoszynie, ponieważ „die Mitarbeit an der Evangelisation und an der Germanisierung der Provinz entsprach meinen inszerslen Wünschen" (str. 158). W r. 1862 pisywał w „Grenzbote" artykuły przeciw Polakom (Die deutschen Briefe aus der preussischen Provinz Posen), dzięki czemu, jak sam pisze, „zaskarbił sobie największe uznanie Bismarcka", (str. 200, 201 op. cit.).

    [14] Pos. Tagebl. z d. 23. III. 1874.

    [15] A. P.: — Województwo 1363.

    [16] A. P. — Kuratorium 817.

    [17] Minister Talk.

    [18] Zdania podkreślone przez nas w piśmie do ministra z dnia 27.VIII.opuszczone.

    [19] Pos. Zeit. z d. 10.V.1871 nr. 322.

    [20] Więc jednakowoż brano pod uwagę opinię społeczeństwa.

    [21] To zdanie w nawiasie opuszczono w czystopisie do ministra.

    [22] Podkreślenie autora.

    [23] Obecnie Górna Wilda nr 87/89.

    [24] Rycinę klasztoru SS. Sercanek z lego czasu znajdzie czytelnik w Tygodniku Ilustrowanym — 1873, str. 28.

    [25] Podkreślone, to dopisek Tschaekerta.

    [26] Zdanie w nawiasie napisał Kügler, a skreślił Tschackert.

    [27] Każdorazowy dyrektor seminarium był wówczas równocześnie kie­rownikiem zakładu głuchoniemych.

    [28] Ostdeutsche Zeitung z d. 30.VII.1871

    [29] Rada miejska zgodziła się na wnioski Kohleisa dopiero dnu 9 wrześ­nia 1874.

    [30] Ostdeutsche Zeitung 10.IX.1874. nr. 632.

    [31] Istniejąca do r. 1921 szkolą, zwana „pod Krakusem"; rozebrana z powodu budowy mostu Chrobrego.

    [32] Tj. 16 listopada 1874 r.

    [33] Dziennik Poznański z d. 20.XI.1874. Ostdeutsche Zeitung z d. 19.XI.1874. Posener Zeitung z d. 19.XI.1874 nr 811.

    [34] Na gruncie seminaryjnym stał budynek zakładu dla głuchoniemych. Wojsko chciało kupić całość, a na zakład głuchoniemych odstąpić grunt przy dzisiejszej ul. Św. Wojciech nr 17,18 i 19,20.

    [35] Podobnie jak mamy ulice: Szkolną, Łazienną, Kościelną, Klasztorną, Artyleryjską, Filipińską, Franciszkańską, Wszystkich Świętych, Za Bramką, itd.

    • Poprzedni artykuł: Heinrich Weiss „Z przeszłości miasta Rawicz” Poprzedni artykuł
    • Następny artykuł: Petycja z początków tworzenia parafii katolickiej w Rawiczu Następny artykuł

    © 2006-2023 Tadeusz Pawłowski

    • Start
    • Aktualne
      • 2022
      • 2021
      • 2020
      • 2019
      • 2018
    • Rawicz 2000-2014
    • 2006-2017
      • 2006-2007-2008
        • 2006
          • 2006-12
        • 2007
          • 2007-01
          • 2007-02
          • 2007-03
          • 2007-04
          • 2007-05
          • 2007-06
          • 2007-07
          • 2007-08
          • 2007-09
          • 2007-10
          • 2007-11
          • 2007-12
        • 2008
          • 2008-01
          • 2008-02
          • 2008-03
          • 2008-04
          • 2008-05
          • 2008-06
          • 2008-07
          • 2008-08
          • 2008-09
          • 2008-10
          • 2008-11
          • 2008-12
      • 2009-2010-2011
        • 2009
          • 2009-01
          • 2009-02
          • 2009-03
          • 2009-04
          • 2009-05
          • 2009-06
          • 2009-07
          • 2009-08
          • 2009-09
          • 2009-10
          • 2009-11
          • 2009-12
        • 2010
          • 2010-01
          • 2010-02
          • 2010-03
          • 2010-04
          • 2010-05
          • 2010-06
          • 2010-07
          • 2010-08
          • 2010-09
          • 2010-10
          • 2010-11
          • 2010-12
        • 2011
          • 2011-01
          • 2011-02
          • 2011-03
          • 2011-04
          • 2011-05
          • 2011-06
          • 2011-07
          • 2011-08
          • 2011-09
          • 2011-10
          • 2011-11
          • 2011-12
      • 2012-2013-2014
        • 2012
          • 2012-01
          • 2012-02
          • 2012-03
          • 2012-04
          • 2012-05
          • 2012-06
          • 2012-07
          • 2012-08
          • 2012-09
          • 2012-10
          • 2012-11
          • 2012-12
        • 2013
          • 2013-01
          • 2013-02
          • 2013-03
          • 2013-04
          • 2013-05
          • 2013-06
          • 2013-07
          • 2013-08
          • 2013-09
          • 2013-10
          • 2013-11
          • 2013-12
        • 2014
          • 2014-01
          • 2014-02
          • 2014-03
          • 2014-04
          • 2014-05
          • 2014-06
          • 2014-07
          • 2014-08
          • 2014-09
          • 2014-10
          • 2014-11
          • 2014-12
      • 2015-2016-2017
        • 2015
          • 2015-12
          • 2015-11
          • 2015-10
          • 2015-09
          • 2015-08
          • 2015-07
          • 2015-06
          • 2015-05
          • 2015-04
          • 2015-03
          • 2015-02
          • 2015-01
        • 2016
          • 2016-12
          • 2016-11
          • 2016-10
          • 2016-09
          • 2016-08
          • 2016-07
          • 2016-06
          • 2016-05
          • 2016-04
          • 2016-03
          • 2016-02
          • 2016-01
        • 2017
          • 2017-12
          • 2017-11
          • 2017-10
          • 2017-09
          • 2017-08
          • 2017-07
          • 2017-06
          • 2017-05
          • 2017-04
          • 2017-03
          • 2017-02
          • 2017-01
    • Foto
      • Odmłodzone foto
      • Widokówki
    • Zawartość
      • Szukaj
      • Wiadomość do administratora
      • Studium gminy
      • Informacje gospodarcze
      • Podsumowanie 2011-2014
        • Wstęp do podsumowania 2011-2014
        • Oświata 2010-14
        • Instytucje kultury
          • DK 2011-2014
          • RBP 2011-2014
          • MZR 2011-2014
        • Sport
          • OSiR 2011-2014
        • Inwestycje
          • Inwestycje 2011
          • Inwestycje 2012
          • Inwestycje 2013
          • Inwestycje 2014
    • Najnowsze artykuły