Od 7 stycznia br. odbył się cykl spotkań z radami pedagogicznymi i związkami zawodowymi w sprawie zamiarów przekształcenia rawickich miejskich przedszkoli w przedszkola niepubliczne. Trwają także spotkania z rodzicami.
Przypomnę, że pod koniec ubiegłego roku wpłynęła oferta (o wykupienie, bądź wydzierżawienie) Przedszkola nr 1. Ta propozycja chyba była katalizatorem, który wyzwolił inicjatywę w środowisku przedszkolnym, bo z chęcią przejmowania pozostałych przedszkoli wystąpiły dyrektorki innych placówek.
To nie był dla mnie jakiś zaskakujący ruch, bo w sprawie powstawania przedszkoli niepublicznych w ostatnim czasie wiele w środowisku się mówiło. Kilkakrotnie w 2007 r. różne osoby pytały w Urzędzie, jak założyć przedszkole niepubliczne. Kiedy tych sygnałów przybywało, Piotr Domaniecki, zastępca burmistrza, Danuta Przybył, naczelnik Wydziału Edukacji i Spraw Społecznych zaproponowali pracownicom rawickich przedszkoli wizytacje placówek niepublicznych w innych gminach. Odbyły się takie wyjazdy i chyba to sprawiło, że panie przedszkolanki przestały bać się prywatnej formy działalności placówek przedszkolnych.
Ponieważ ze strony organu prowadzącego zajmują się problemem wystarczająco kompetentne osoby funkcyjne, to mógłbym w tej sprawie zachować do końca dystans i nie brać udziału w publicznej dyskusji. Ale nie mam zwyczaju unikania trudnych spraw i nie lubię asekuranctwa. Dlatego, że rola nauczyciela w moim życiu zawodowym była krótkim (dwuletnim) epizodem, to pominę wszelkie zawiłości prawa oświatowego i szczegóły związane z wychowaniem przedszkolnym, a odniosę się tylko do tego, kto zyska, a kto straci na ewentualnym przekształceniu przedszkoli. P. Domaniecki i D. Przybył stworzyli „pakiet prywatyzacyjny” przedszkoli, w którym ujęto wszystkie spodziewane problemy i postarano się o możliwe najlepsze zabezpieczenie interesów stron.
Kto zyska:
1. Na pewno przez pięć lat szkolnych (od września 2008 r. począwszy) nie stracą rodzice dzieci, które chodzą i które za rok, a najpóźniej za dwa, pójdą do przedszkoli. W „pakiecie prywatyzacyjnym” zapisany jest warunek ewentualnego wzrostu „czesnego” najwyżej o skalę inflacji. To nic nowego, dotąd też tak się działo.
2. Zyskają dzieci na atrakcyjności oferty. Wnioskodawcy, zanim jeszcze ustalono reguły ubiegania się o przejęcie przedszkoli złożyli zamierzenia programowe, które wykraczają daleko poza dotychczasową ofertę. Gdyby tylko część z pakietu zrealizowano w każdym przedszkolu, to zysk i tak będzie widoczny dla uczęszczających. (Komentarz do tego mój może być tylko jeden, chęć prywatyzacji wyzwoliła nowe pokłady inwencji, brawo!).
3. Kosztem dodatkowego czesnego za miesiące wakacyjne zyskają ci rodzice, którzy chcą zapewnić opiekę dzieciom przez cały rok.
4. Obiekty przedszkolne zyskają wówczas, gdy środowisko przedszkola będzie poszukiwało dodatkowych źródeł finansowania. Niektóre środki pomocowe kierowane są wyłącznie do placówek „uspołecznionych”. Gmina w „pakiecie prywatyzacyjnym” gwarantuje pokrycie tzw. udziału własnego w każdym realizowanym przedsięwzięciu ze środków pozabudżetowych (MEN, środki WRPO, itd.).
5. Samorząd zyska na większej aktywności sprywatyzowanych placówek w poszukiwaniu innych źródeł finansowania programów i na poprawę bazy.
Kto straci:
1. Stracą ci, którzy potencjalnie korzystają z przywilejów „Kary Nauczyciela”. Pracownicy przedszkola stracą prawo do rocznego płatnego urlopu „na poratowanie” zdrowia i tzw. ”trzynastki”. Nie stracą, co zawarte będzie także w „pakiecie prywatyzacyjnym”, prawa do awansu zawodowego, a wysokość zarobków naliczana będzie na dotychczasowych zasadach wg tabel MEN.
2. Chyba nie będzie przypadku utraty przywilejów związanych z uprawnieniami emerytalnymi, bo młodzi wychowawcy już ich nie nabywają, a ci, którzy je posiadają mogą przejść na wcześniejszą emeryturę najpóźniej z końcem tego roku.
3. Najprawdopodobniej istnieje realna potrzeba umniejszenia składów osobowych przedszkoli. Prywatny przedsiębiorca – właściciel przedszkola będzie zatrudniał tylko niezbędną kadrę. To cena prywatyzacji, nie ma tego co ukrywać, bo mówili to sami wnioskodawcy, że dzisiaj ruch kadrowy ogranicza im „Karta Nauczyciela”.
Nie ma groźby przepełnienia przedszkoli. Reguluje to ustalony maksymalny limit 30 dzieci w oddziale, ustalony w „pakiecie prywatyzacyjnym”. Dotychczasowy limit nie był w oddziałach przez większość dni w roku osiągany, bo frekwencja na zajęciach nigdy stu procentowa nie jest. Limit 30 dzieci spowoduje, że faktycznie w zajęciach będzie uczestniczyła liczba przedszkolaków w pobliżu standardu obecnie nominalnie obowiązującego.
Jakie pojawią się zagrożenia, gdy prywatyzacji nie będzie? Pojawią się kolejne pomysły na powstawanie prywatnych przedszkoli spoza środowiska. Co raz więcej osób widzi w takim przedsięwzięciu szansę na swoją przedsiębiorczość. W przypadku istnienia luki na rynku, pojawią się w obiektach prywatnych przedszkola. Co się wówczas stanie – nietrudno się domyślić. Gmina i tak, zgodnie z ustawami, będzie je musiała popierać. Wtedy „pakiet prywatyzacyjny” dla przedszkoli samorządowych będzie uboższy, niż teraz.
Tam, gdzie pojawia się jakaś inicjatywa, której realizacja na starcie nie gwarantuje pewnego sukcesu wszystkim stronom postępowania, zawsze pojawia się opór z obawy, że na przekształceniach ktoś straci. Później do sprawy włączają się specjaliści od spiskowej teorii dziejów, których mamy w Gminie wielu wybitnych. Oni wymyślą, upowszechnią i poprą najczarniejszy z możliwych scenariuszy. W tym przypadku prawdopodobnie nastąpi zacięta obrona istniejących struktur pod pretekstem zadbania o interes najsłabszej strony – odbędzie się gra na emocjach rodziców przedszkolaków. Oczywiście przy okazji uaktywniają się środowiska polityczne, by załatwić swoje interesy. To schemat, który był już w naszej Gminie realizowany.
Podzielę się pewną ciekawostką. Otóż, „pakiet prywatyzacyjny” dla przedszkoli w Gminie Rawicz, był przygotowany przez Zarząd Miasta i Gminy już w 1993 r. I choć to były inne czasy i obowiązywały prostsze zasady, to jednak pomysł nie został upubliczniony, tylko trafił do szuflady. Dlaczego nie został wdrożony przez ówczesnego burmistrza i działaczy SAW? Uznano, że pomysł słuszny, ale niepopularny i dlatego na krótko przed zbliżającymi się wyborami samorządowymi, prawdopodobnie decydentom zabrakło odwagi.
Obecnie mamy zupełnie inną sytuację. Inicjatywa prywatyzacyjna bynajmniej nie jest forsowana przez organ prowadzący (burmistrza, Wydział EiSS, Urząd Gminy), tylko pochodzi od samego środowiska przedszkolnego. Jasne, że osoby funkcyjne (P. Domaniecki i D. Przybył) włączyły się aktywnie w przygotowanie organizacyjne tego pomysłu. Od strony organizacyjnej przeprowadzone zostały konsultacje wzorowo. Każdy, kto chciał się dowiedzieć i zrozumieć o co chodzi, to mógł wiedzę posiąść: radny, pracownicy przedszkoli, rady pedagogiczne, związki zawodowe, itd. A kto nie chciał, to i nawet sto dalszych konsultacji nic nie pomoże i nie zmieni jego negatywnego nastawienia. Bo są takie osoby, które mówią, że nie chcą prywatnych przedszkoli - nie, bo nie!
Teraz decyzja jest całkowicie po stronie Rady Miejskiej Gminy Rawicz. Panie i panowie radni, decydujcie!